Pamiętam jak zabrałam Rudisia ze schronu, jak objął mnie łapkami i wtulił się w moja szyję, jak patrzył mi w oczy takim przerażonym wzrokiem -
zabierz mnie stąd, ale nie rób mi krzywdy - chcę ci zaufać, ale trochę się boję! Nic nie jadł w schronie przez 3, czy 4 dni, chciał umrzeć... dopiero w domu zasiadł do michy. Pamiętam jakie wkurzone były moje koty i jak zawarły pakt o nieagresji, (choć wcześniej się lały) i utworzyły wspólny front przeciwko nowemu wrogowi - temu wielkiemu i strasznemu Rudiemu
Klocek uwielbiał być noszony i uwalać się na mnie odbierając mi oddech i robiąc miazgę z wątroby

Pamiętam jak miałam odruch ucieczkowy, kiedy przekazywałam Shirze transporter i jak wyłam kiedy odjeżdżał pociąg. Rudi to mój pierwszy wyadoptowany tymczas - zawsze będzie miał specjalne miejsce w moim sercu
