Oj Zuza, śliczne masz te kociaki. Dwa dni spędziłam, żeby przeczytać cały wątek. Momentami ryczałam, momentami śmiałam się aż do bólu brzucha a od czasu pojawienia się Leosia czytałam z zapartym tchem.

Ale do czego zmierzam.
Mamy 3-letniego kocurka (od ponad 2,5 lat) a miesiąc temu przygarnęliśmy półroczną kotkę wolnochodzącą. Sytuacja jest rochę podobna gdyż Julka też jest kotem białaczkowym a Niuniek też musiał przejść serię szczepień. Twoje relacje dodały mi wiele otuchy. Patrzyłam, jak moje dwa futrzaki się piorą, że aż prawie futro latało i bałam się, że tak im już zostanie.

Wczoraj nawet chciałam zrobić noc wolności po Julkowej kwarantannie, ale tłukły się tak, że musiałam je znowu rozdzielić.

Ale nie tracę nadziei (również dzięki Tobie), że kiedyś im się to zmieni. Patrzyłam na daty Twoich postów i widziałam, że trochę czasu minęło nim Twoja menażeria się jakoś dogadała. Wierzę, że i u mnie tak będzie. Trzymam kciuki za spokój u Ciebie (i u siebie).
