Czarny Kocie...(*)....Ruda Łapa i...Kochane rude w domu...

Marzenia11 pisze:
Mruśkowo pisze:Ku przestrodze, co wyrasta z Marzeni tymczasów Koty pościelowe.

Kochane (nie) moje Nusiątko

Moje tyż nie. :twisted:

Kocha tylko jedną osobę na świecie i bynajmniej nie jestem to ja. :lol:

Pozwolę sobie dodać jeszcze moje dwa ukochane zdjęcia

pozwalaj sobie ile chcesz!

Oczywiście wyraźnie na fotkach widac kogo UWIELBIA Nusiątko.
Miłość jakiej nigdy w życiu nie widziałam między kotem a człowiekiem - po prostu rozmydlone oczęta i towarzyszenie wierne jak najwierniejszy pies. I to od pierwszych minut po przyjeździe do ds...

A tak na marginesie może kiedyś mi się uda "pogadać" z Nusią jak można tak kochać facetów... bo nie rozumiem :mrgreen:

Marzenia11 pisze:Oczywiście wyraźnie na fotkach widac kogo UWIELBIA Nusiątko.
Miłość jakiej nigdy w życiu nie widziałam między kotem a człowiekiem - po prostu rozmydlone oczęta i towarzyszenie wierne jak najwierniejszy pies. I to od pierwszych minut po przyjeździe do ds...

A tak na marginesie może kiedyś mi się uda "pogadać" z Nusią jak można tak kochać facetów... bo nie rozumiem

Ja też nie rozumiem. Kocha ponad życie. :1luvu:

Czuję się no hm...zazdrosna chwilami. :ryk:

Msz rację... że u mnie takie pościelowe koty wyrastają. Everest i Moko ze mną śpią, jeśli śpią, to własnie każde pod inną pachą z łepkami na mnie lub wtulonymi we mnie. Tak było tydzien temu na przykład jak sobie spałam niemal dzień cały.

A tymczasem Everest kicha :evil:

złośliwiec jeden. Jutro zylexis, i tak planowany od wczoraj.

To jeszcze na potwierdzenie. Któregoś dnia o poranku moje oczęta zobaczyły.... :twisted:

No.!

swoisty trójkącik :mrgreen:

Mruśkowo pisze:To jeszcze na potwierdzenie. Któregoś dnia o poranku moje oczęta zobaczyły....

a mojego tak bez pamięci kocha Charlie..normalnie sodoma z gomorą :strach:

Dupa. Dostałam smsa z domku dla dwupaku, że facet musi przerwać urlop i wyjechać słuzbowo za granicę. Nie wie na jak długo. Dowie się dzisiaj po spotkaniu w firmie.

Od rana kłopoty. Nigdy się nie skończą.

Nienawidzę służbowych wyjazdów za granicę. Tym bardziej służbowych wyjazdów facetów za granicę.
Proszę mnie nie pocieszać (jesli komuś coś takiego przyjdzie do głowy) bo sama muszę się pocieszyć i znaleźć nutkę optymizmu w tym całym nie-tylko-kocim pierdolniku.

Tymczasem wiesci z dt&ds burasiątek :

jesteśmy już po wizycie u weterynarza. Obie kotki są zdrowe mimo, że żyły w takich warunkach w jakich żyły. Niestety nie obyło się bez urazów mechanicznych. Kotka, która ma pourywane wąsiki ma też pękniętą dolną szczękę ale weterynarz ją złożył i założył specjalną klamerkę aby się zrosło. Druga kotka miała więcej szczęścia i nic jej nie dolega. Umówiłem się z weterynarzem na wizytę za tydzień na odrobaczenie.
Kotki mają dwa miesiące i dopiero się uczą jeść stały pokarm. Do tej pory polegały głównie na mleku matki i czasem mogły skubnąć coś tam od niej z miski. Na razie podaję im kocie mleko i po troszku mokrej karmy aby je do niej przyzwyczaić i mogły już normalnie się odżywiać.
Co do kontaktu z kotem to na razie cała trójka na siebie syczy ale na szczęście się nie biją. Stopniowo muszą się do siebie przyzwyczaić.