Od początku:
Od kilkunastu dni dokarmiam dużą, bezdomną sukę. Pies biega za dziećmi, więc żeby czasem nie zrobiła krzywdy z głodu dostaje od nas jeść. Dziś znów przyszła koło południa, akurat wynosiłam śmieci i ją zgarnęłam. Dzwonię do domofonu, mówię do mamy "śniadanko" i czekam z Czarną w klatce aż mama wszystko zniesie. A w tym czasie słyszę jak ze słoikami schodzi ta purchawa. No to ja Czarną wołam,żebym ze mną wyszła przed klatkę, trzymam te otwarte drzwi, a ta ani myśli, bo była pewna,że to moja mama z miskami. A ta jak zobaczyła,że obcy pies na klatce i do tego ja dawaj z krzykami i wrzaskami. Mały włos, a kopnęłaby Czarną, gdyby ta nie odskoczyła. Tego już nie wytrzymałam i ja do niej z mordą " co pani robi?", a ona mnie popchnęła, prawie bym spadła z tych dwóch stopni przed klatką, bo się ciosu nie spodziewałam i jeszcze mi drzwiami w plecy przyłożyła..
Cieszę się, że mi radzicie co robić ale myślę, że w tej sytuacji już nic nie da się zrobić po dobroci. Dopóki się porządnie babą nie potrząśnie to nadal będzie robić co robi..Trzeba było widzieć jej twarz, jej oczy gdy się tak darła. Normalnie furiatka. Nigdy u nikogo czegoś takiego nie widziałam..