W ciągu ostatniego pół roku wiele się u nas wydarzyło. Przede wszystkim Kiwaczka została wysterylizowana. Chcąc dla niej jak najlepiej zabraliśmy kotkę do kliniki w Mikołowie, aby zabieg był przeprowadzany pod kontrolą anestezjologa i na narkozie wziewnej, aby nie obciążać jej biednego układu nerwowego. No i okazało się, że był to błąd - o tyle, że kotka po zabiegu została źle zszyta, popełniono mnóstwo błędów (choćby taki drobiazg jak to, ze nie podano jej po zabiegu leków przeciwbólowych...) i ogólnie nawet już nie mam siły o tym pisać. Dodajmy, ze za zabieg zapłaciliśmy ponad 600 złotych. Szkoda słów, nikomu już nie polecę tej kliniki...
Tak zy siak po zabiegu wywiązała się przepuklina, którą obserwowaliśmy licząc, że się wchłonie. Niestety tak się nie stało i biedna kicia musiała przejść drugi zabieg. Obecnie jest już po usunięciu przepukliny i czuje się doskonale. Jeszcze ma założone szwy, ale w niczym jej to nie przeszkadza. Jest nadal pod kontrolą lekarzy (już w Gliwicach) i bardzo ładnie się goi

Oby na tym skończyły się już wszelkie kiwaczkowe perypetie

Pozdrawiamy ciepło.
