Dzięki ciotki za lekowe wskazówki... Dzisiaj byłam u lekarza ogólnego, bo musiałam zwolnienie pozyskać. Byłam też u laryngologa... prawdopodobna przyczyna mojego niemówienia to intoksykacja/inhalacja słabych dróg oddechowych płynem dokibelnym Harpic...
Wczoraj sobie w ramach sprzątania zalałam toaletę nim i zapomniałam spłukać... a że nos miałam zatkany nie czułam, że śmierdzi, za to się podinhalowałam... i podrażniłam - krtań, tchawicę. Mocno czerwone, na szczęście bez obrzęku. Dostałam jakieś leki w ilości sporej, co mnie nie cieszy, bo podejrzewam brak dystansu lekarzy do leków - zapisują naprawdę garściami. Wykupiłam większość, tylko oprotestowałam syrop za 32 zł., jako przesadę. Trochę mówię, ale tak nie do końca... zwolnienie do czwartku, potem święto, powinno być OK.
Powiem Wam, że mam jakieś dni rozpadu, bo gdzie nie próbuję porządkować, tam się pierdniczy. Szczytem gór była dzisiaj akcja z Krową (którą, wkurzona miauczeniem, już dwa razy nazwałam Jaśką... "jaśka zamknij się wreszcie";)) Otóż miałam namoczone w misce pranie, białe. Białe rzeczy traktuję proszkiem i wybielaczem i raczej sporo go leję, więc miska była taka chemiczna bardziej. Ja prałam, Krowa leżała na szafce w łazience. Nagle, z wiadomych tylko sobie powodów, przeskoczyła na pralkę, a z pralki - centralnie - wpadła dupskiem do miski... przy okazji przeorując mi ramię pazurami. Z miski wyskoczyła i ruszyła na pokoje...

Myślałam, że się rozpłaczę, bo wiedziałam, że muszę ją wykąpać... a ona nie daje sobie nawet jednego pazura obciąć - drapie i gryzie. Ślizgając się w tych płynach i nieco brocząc krwią, złapałam ją i......................... o cudzie!... zrobiłam jej prysznic bez ani jednego drapnięcia, ugryzienia, próby ucieczki. Stała z 10 minut w wannie i pozwalała się polewać... lałam ile wlezie. Mam nadzieję, że wszystko spłukałam... No dzięki Bogu, bo miałam wizję walki totalnej, z której, no cóż, całkiem zwycięsko bym nie wyszła.
Potem oczywiście mycie kompleksowe podłóg, a jak już skończyłam... znalazłam qoopę Cielaka na łóżku, na kocu. Drugą poza kuwetą

Taki to miałam dzionek z kotami. I już nie ruszam się z miejsca czyli łóżka, żeby kolejna niespodzianka się nie stała...
FOK.