Kuba, Rosen i Yuki - trójka znów w akcji

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Wto lis 08, 2011 15:44 Re: Kuba, Rosen i Yuki - trójka znów w akcji

wow :1luvu:
ObrazekObrazek

villemo5

 
Posty: 27585
Od: Sob maja 05, 2007 17:14
Lokalizacja: Brodnica

Post » Wto lis 08, 2011 15:51 Re: Kuba, Rosen i Yuki - trójka znów w akcji

Owszem :mrgreen:
A to lotnisko, które jest zalane było zalane już przed naszym wyjazdem :wink: Powódź w stolicy niestety postępuje, ale nasze lotnisko jest bezpieczne, dojazd na nie również, nasz obecny hotel też wybieraliśmy w bezpiecznym terenie :wink:

mmk

 
Posty: 3153
Od: Sob lis 28, 2009 22:42

Post » Wto lis 08, 2011 16:18 Re: Kuba, Rosen i Yuki - trójka znów w akcji

faaaajnie Wam :mrgreen:
ObrazekObrazek

villemo5

 
Posty: 27585
Od: Sob maja 05, 2007 17:14
Lokalizacja: Brodnica

Post » Śro lis 09, 2011 11:50 Re: Kuba, Rosen i Yuki - trójka znów w akcji

Inny swiat :1luvu: Pozdrawiamy i spokojnego powrotu zyczymy ! :ok:
Obrazek

psiama

Avatar użytkownika
 
Posty: 11413
Od: Czw maja 07, 2009 13:19
Lokalizacja: Katowice/ Chorzów

Post » Śro lis 16, 2011 16:43 Re: Kuba, Rosen i Yuki - trójka znów w akcji

Halo? Jesteście??
ObrazekObrazek

villemo5

 
Posty: 27585
Od: Sob maja 05, 2007 17:14
Lokalizacja: Brodnica

Post » Śro lis 16, 2011 20:24 Re: Kuba, Rosen i Yuki - trójka znów w akcji

podczytujemy, podczytujemy :mrgreen:
Obrazek ObrazekObrazekObrazek Obrazek

Pumeczku kochany... cały dom jest taaaki pusty bez Ciebie (*)

Basica

Avatar użytkownika
 
Posty: 3101
Od: Czw lis 27, 2008 20:37
Lokalizacja: Białystok

Post » Pt lis 18, 2011 14:05 Re: Kuba, Rosen i Yuki - trójka znów w akcji

Jesteśmy, tylko nie do końca żywi :wink: Zmiana czasu i zmęczenie po podróży tym razem dość mocno dały nam popalić. Do tego w pracy miałam straszne urwanie głowy - zaległości po urlopie i bieżące terminy sprawiły, że przez cały tydzień siedziałam po godzinach. Nawet się jeszcze nie rozpakowałam do końca :oops: :roll: Wracam z pracy, jem obiad i idę spać :lol: Ale dziś już bieżącą pracę zakończyłam, więc mam nadzieję na powrót do normalności. Czeka nas jeszcze tylko przejrzenie kilku tysięcy zdjęć, ale to już czysta przyjemność.
Było cudownie! To prawda, co ludzie mówią, że ten kierunek uzależnia. Ledwie wróciliśmy, a już chciałabym pojechać tam ponownie i zobaczyć miejsca, które tym razem zmuszeni byliśmy ominąć. No może nie tak od razu chciałabym wrócić, najpierw muszę zapomnieć jak bardzo nie lubię latać :lol:
Po powrocie uderzyło nas zimno (z +30 wpadliśmy w okolice zera :? ) i ludzie... Wczęsniej nie zwracałam tak na to uwagi, ale ludzie tu są strasznie smutni, na wszystko narzekają i ubierają się szaro-buro-czarno-brązowo... Dookoła jest szaro-buro a nikt nie chce sobie rozjaśnić tej aury jakimś radosnym kolorkiem... Tam obcy ludzie się do siebie uśmiechają i wszyscy (mężczyźni też) ubierają się kolorowo.
Koty mają się dobrze. Były wytęsknione (jednak ma znaczenie czyje ręce głaszczą :wink: ) i zaprzyjaźnione z psem. Kuba jako jedyny nas radośnie przywitał. Rosen początkowo był obrażony i się ukrył, później jednak zajął miejscówkę na kolanach i nie schodził z niej przez kilka godzin. Yuki bawiła się w dzikiego kota aż do naszego pierwszego poranka w domu, kiedy to sobie przypomniała kim jesteśmy :wink: Koty też mają dużo nowych wrażeń - kradły kiełbasę, uciekały do garażu (na samochodzie Kuba pozostawił odciski swoich łapek), robiły głupka z psa. Nauczyły się też gry zespołowej... Koty, kiedy nikogo nie było w domu, byly zamykane. To bardzo nie odpowiadało Kubie, więc Rosen nauczył się otwierać drzwi... Wszyscy myśleli, że drzwi otwiera Kuba, bo tylko on od początku chętnie wychodził. Rosen zaczął wychodzić później, ale drzwi Kubie otwierał... :roll:

mmk

 
Posty: 3153
Od: Sob lis 28, 2009 22:42

Post » Pt lis 18, 2011 15:06 Re: Kuba, Rosen i Yuki - trójka znów w akcji

Jak miło się Was czyta!!!! :1luvu:
ObrazekObrazek

villemo5

 
Posty: 27585
Od: Sob maja 05, 2007 17:14
Lokalizacja: Brodnica

Post » Pt lis 18, 2011 21:31 Re: Kuba, Rosen i Yuki - trójka znów w akcji

Ja bym jeszcze fotki pooglądała.... 8)
Obrazek Obrazek

shira3

 
Posty: 25005
Od: Śro mar 11, 2009 21:51
Lokalizacja: zachodniopomorskie

Post » Pon lis 21, 2011 10:29 Re: Kuba, Rosen i Yuki - trójka znów w akcji

Villemo miło to by było się spotkać :wink:
Zdjęcia... są... Po przeglądzie i ostrej selekcji wybraliśmy 180. Pokłóciliśmy się przy tym tylko trochę :lol: Nie chciałabym ich tu zamieszczać, mogę przesłać zainteresowanym linki na PW. Proszę jednak o uściślenie tematyki, bo 180 wysyłać nie będę :twisted: No i może to trochę potrwać...

Rosen dał spokój drzwiom. Przełożenie klamki na razie wystarczyło.
Kochane mam te koty. Wczoraj mieliśmy wszyscy ciężki dzień - wizyta trójki rozbieganych i rozwrzeszczanych dzieciaków. Dzieci bardzo się starały o rany gryzione i drapane, ale ich nie dostały. Rodzice nie reagowali i znów my musieliśmy być tymi wrednymi, którzy zakazują dzieciom zabawy... Chyba się do tego nie nadaję...

mmk

 
Posty: 3153
Od: Sob lis 28, 2009 22:42

Post » Wto lis 22, 2011 11:28 Re: Kuba, Rosen i Yuki - trójka znów w akcji

Na szczęscie takie wizyty dzieciaków to rzadkość ... :wink: Trzeba je przeżyć jesli chce się jako tako żyć z rodziną, znajomymi. Mam tak samo, choć bywam prawie zawsze TĄ ZŁĄ, która upomina i wprowadza zakazy. Ale wiesz gdzie ja to mam ... ? :D

Super, że już jesteś z powrotem. Ja chętnie obejrzę jakieś kolorowe foty, które nadadzą światła naszym szarym polskim dniom :wink: Jesli masz gdzieś album - wrzuć prosze na PW. Jesli nie - choć kilka wściekle kolorowych fotów prosze :1luvu:
Czy zycie tam kusi ? Widziałabyś się tam ?
Zdrowie wam tam dopisywało ? Wiesz, zmiana wody, jedzenia, no i powódź :D
Obrazek

psiama

Avatar użytkownika
 
Posty: 11413
Od: Czw maja 07, 2009 13:19
Lokalizacja: Katowice/ Chorzów

Post » Wto lis 22, 2011 12:39 Re: Kuba, Rosen i Yuki - trójka znów w akcji

No proszę - weszłam i akurat na psiamę trafiłam :mrgreen:
To prawda, że trzeba to przezyć. Na szczęście nie wszystkie dzieci, które u nas bywają są takie... hmmm... "niegrzeczne". Z moich obserwacji wynika, że zależy to od tego, czy dziecko jest wychowywane z jakimś zwierzakiem.
Albumu nie mam, ale za to mam dużo wściekle kolorowych zdjęć :twisted: Tam była tak niesamowita ilość kolorów w tak niebywałych połączeniach... Do tego bardzo ostre słońce... Nasz aparat nie zawsze sobie z tym radził :wink: Coś wybiorę i prześlę jak się ogarnę.
Życie tam... Trochę za gorąco :roll: Byliśmy na przełomie tamtejszej jesieni i zimy, więc nie było strasznie gorąco, a dla mnie w miastach było to na granicy wytrzymałości. Za miastem, szczególnie nad morzem, gdzie wiał przyjemny wietrzyk było miło. W szczycie temperaturowym (okolice maja) jest do 50 stopni w cieniu :!: Na dodatek jest to w trakcie pory deszczowej :roll: Właśnie - tam przeszkadzała nam nie temperatura, tylko połączenie temperatury i wilgotności w okolicy 50%. W miastach dochodził smog, który potęgował te odczucia...
Ze zdrowiem nie było problemów. Wilgoć powodowała, że infekcje się nas nie trzymały. Inna sprawa, że staraliśmy się nie przesadzać z klimatyzacją. Jedzenie - jeśli przez kilka pierwszych dni trzymasz się zasady "ugotuj, usmaż, obierz lub zapomnij", problemów nie powinno być. Tym razem nie wytrzymaliśmy i już drugiego dnia jedliśmy owoce i nic nam nie było. Warto przed wyjazdem zaszczepić się przeciwko żółtaczce pokarmowej i nastawić psychicznie, że o zasadach higieny tam się raczej dzieciom nie mówi... :roll: Mogłabym tu opisywać różne odbierające apetyt sytuacje, ale tam to wszystko wygląda inaczej niż w opowiadaniu. Jest po prostu tak naturalne, że trzeba popłynąć z prądem... Albo trzymać się co najmniej 3* hoteli i ich restauracji. My jedliśmy na ulicy, tak jak robią to ludzie tam żyjący, bo tylko tak można poznać prawdziwy smak kraju. Czasem jedliśmy w towarzystwie karaluchów gigantów... Zwykle w towarzystwie kotów :wink: Cóż, taki rejon :wink: Jedzenie może szkodzić, jeśli nie jesteś odporna na ostre przyprawy. Szczególnie na południu jest bardzo, bardzo, bardzo ostra kuchnia. Wszędzie jednak można znaleźć dania, które wcale nie są pikantne. Tak, jak w całej Azji, tam również używa się glutaminianu sodu i to u osób wrażliwych może wywołać drobne problemy trawienne :wink:
Woda pitna była dostępna wszędzie bez problemu. Wbrew zaleceniom naszego przewodnika do mycia zębów używaliśmy kranówki i nic nam nie było. Nie dajmy się zwariować, ludzie tam żyją i z tej wody normalnie korzystają :wink:
Powódź - trochę pomieszała nam plany. Raz uciekaliśmy w nocy taksówką po informacji, że aby ratować jakiś zabytek zostały otwarte wszystkie tamy i woda ruszyła kanałami na miasto... :mrgreen: Przez powódź nie zobaczyliśmy kilku miejsc, które chcieliśmy zobaczyć - były zalane, albo dojazd do nich był zalany, a objazdy zbyt długie. Widzieliśmy jak woda wieczorem zalewa dzielnicę chińską, jak dzieci bawią się w tej wodzie, a dorośli obserwują ją z niepokojem. Przejeżdżaliśmy wypożyczonym samochodem przez częściowo zalaną drogę mając nadzieję, że nie zaleje nam silnika i że za kilka dni damy radę wrócić... :lol: Ale dzięki powodzi pojechaliśmy w miejsca, w które prawdopodobnie byśmy nie pojechali. Dzięki temu jechaliśmy na słoniu, byłam niesiona przez słonia na trąbie, małż miał robiony masaż pośladków przez słonia :lol: Dzięki temu zyskaliśmy tam przyjaciela, który pokazał nam miejsca, w ktorych turyści nie bywają, dał do zjedzenia rzeczy, których turystom się nie daje (kacze dzioby na przykład). Spędziliśmy razem kilka szalonych wieczorów, zapoznał nas ze swoją rodziną i przyjaciółmi, pokazał jak żyją i wyjaśnił to, czego nie rozumieliśmy. Gdyby nie powódź ani on, ani my nie pojechalibyśmy w miejsce, gdzie się poznaliśmy. Znajomość się rozwija na stopie biznesowej i jeśli wszystko pójdzie dobrze już wkrótce czeka nas kolejny wyjazd, tym razem służbowy :wink: Prawdopodobnie za jakiś czas wrócimy tam w celu turystycznym - oboje czujemy niedosyt :wink: Tam jest ciepło, tanio, ludzie są otwarci i przyjaźni, zabytki i krajobrazy zapierające dech, kuchnia smaczna - czego chcieć więcej na wakacjach? Już zapominam jak nie lubię samolotów :lol:

mmk

 
Posty: 3153
Od: Sob lis 28, 2009 22:42

Post » Wto lis 22, 2011 14:26 Re: Kuba, Rosen i Yuki - trójka znów w akcji

Magda, wiesz, że to się czyta, jak bajkę?
Odpływam, mimo że jestem w pracy!
ObrazekObrazek

villemo5

 
Posty: 27585
Od: Sob maja 05, 2007 17:14
Lokalizacja: Brodnica

Post » Wto lis 22, 2011 15:32 Re: Kuba, Rosen i Yuki - trójka znów w akcji

Fajnie ! ALe jazda 8O :mrgreen: Trochę jakbym z Wami była i widziała. A foty dopłęnią jeszcze obraz :ok:

Nurtuje mnie, jakie tam sa koty ? Czy podobne do naszych wyglądem,maścią, zachowaniem? Czy dużo jest kotów wałeśających się, jak ludzie o nie dbają ? A psiaki ? A w ogóle czy to bezpieczny kraj, czy raczej złodziejaszkowie na dzien dobry ? :D

edit: a w ogóle 50 stopni ! O matko i córko, toż to dla mnie zgon :mrgreen:
Obrazek

psiama

Avatar użytkownika
 
Posty: 11413
Od: Czw maja 07, 2009 13:19
Lokalizacja: Katowice/ Chorzów

Post » Wto lis 22, 2011 16:48 Re: Kuba, Rosen i Yuki - trójka znów w akcji

Bo to była bajka...

50 stopni to i dla nich zgon, ale pracować trzeba... Generalnie prawie wszystko jest klimatyzowane, więc trzeba szybo przemykać między jednym klimatyzowanym miejscem a drugim :wink:

To kraj buddyjski, więc zwierzętom krzywdy się nie robi. Buddyzm to m.in. wiara w reinkarnację, więc nigdy nie wiadomo czy ten kot to nie moja prababcia :wink: Wszędzie jest pełno bezdomnych psów i kotów ale generalnie nie są one zabiedzone i dzikie. Pozwala się im prawie na wszystko. Mam gdzieś zdjęcie jak kot (pewnie właścicielki sklepu) śpi na perłowych naszyjnikach w sklepie. Koty i psy domowe też są i są traktowane jak członkowie rodzin. Koty są dużo mniejsze i drobniejsze od naszych a umaszczenie mają tak samo różne- są pingwinki, krówki, buraski, rude, trochę w typie syjamskim... Jest też bardzo dużo trikolorków OBOJGA PŁCI :!: :mrgreen: Podobno tylko panienki mogą mieć 3 kolory, ale najwyraźniej do Azji ta wiedza nie dotarła :lol: W jednej kawiarni podeszła do nas kicia, więc ją głaskaliśmy. Podeszła do nas właścicielka kawiarni i powiedziała, że kotkę nazywają Pięknooka (cudne miała te oczyska rzeczywiście). Powiedziała, że to nie jej kot, ale kot był w tym miejscu wcześniej, więc to jego miejsce. Karmi go, daje wodę i miejsce do spania. W wielu lokalach widzieliśmy kocie miseczki, w kilku sklepach na ladzie stały koszyki do spania dla kotów. Kiedy chcieliśmy kupić coś do jedzenia dla kota facet z restauracji poszedł z nami do innego lokalu i "załatwił" rybę, która została od razu pocięta, żeby kotu było łatwiej. Nikt się specjalnie nie dziwił.

Generalnie jest bezpiecznie. Nigdy nie czuliśmy się zagrożeni. Wiadomo, że w pewnych miejscach i "ciemnych" miejscach trzeba uważać, ale to jak wszędzie. W hotelach są informacje, żeby kosztowności chować do sejfów. Nic nam nie zginęło. Chyba największym zagrożeniem dla turystów są szajki oszustów w stolicy. Ich akcje są świetnie zorganizowane, zaangażowanych jest kilka-kilkanaście osób w różnych miejscach. Wzbudzają zaufanie. A jest to oszustwo na duże pieniądze. Nas próbowali wkręcić 3 razy - nie udało im się, ale później opis dokładnie tego mechanizmu znaleźliśmy w necie jako ostrzeżenie kogoś, kogo oszukali. Trzeba też uważać na zakupy "markowych" produktów. W większości (poza luksusowymi centrami handlowymi) to podróbki - najczęściej naprawdę dobrze wykonane, ale jednak podróbki. Oni oczywiście przysięgają, że to oryginał, ale zwykle dochodziliśmy do porozumienia, że to "oryginał robiony na licencji" :lol:
Oj dużo szalonych rzeczy się robiło...
Wiecie, że ich skutery nie mają ograniczenia prędkości? :lol: Jechać skuterem 90km/h - bezcenne :lol:

mmk

 
Posty: 3153
Od: Sob lis 28, 2009 22:42

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 43 gości