Ciągle mam nadzieję, że po nocy nastanie dzień, że następny tydzień przynajmniej nie będzie gorszy od poprzedniego.
Na razie trochę pozbierałam się po pogrzebie i wymieniłam opiekunkę do mojej mamy. Kiedy ta poprzednia przywitała mnie kategorycznym oświadczeniem, że mam zabrać koty, bo ona się nie godziła do opieki nad kotami, zadzwoniłam do firmy i poprosiłam o wymianę opiekunki. Koty dopóki będzie to możliwe,
dopóki mama nie trafi do domu opieki, co mam nadzieję nie nastąpi ale przy Alzhaimerze nigdy nic nie wiadomo, będą mieszkały z mamą i koniec. To naprawdę ostateczna ostateczność przywiezienie dwóch starych kotów do Zalesia. Nie dość, że dom wychodzący to jeszcze białaczkowce. W wymaganiach wobec opiekunki zastrzegłam, że musi lubić koty ale czas pokaże na ile je lubi. To nie są słodkie przytulaste miziaki, oba są po zmarłych przyjaciołach rodziców i głównie tata się nimi zajmował. Też mocno przeżywają jego odejście.
A w Zalesiu szczęśliwie nie ma zimy ale żeby nie było za dobrze Żabka ma zapalenie nerek. Zrobiliśmy w zeszłym tygodniu badania ale dopiero w poniedziałek udało się odebrać dla niej antybiotyk. Już od jakiegoś czasu Żabcia nie czuła się dobrze, nie chciała rano wstawać, trudno ją było wygonić na siku do ogrodu. Moje przyjaciółki, które wpadały w środku dnia wysikać psy jak ja gnałam prosto z pracy do szpitala, skarżyły się, że często żadną siłą ani namową nie udawało się zgonić Żabci z kanapy. mam nadzieję, że antybiotyk zadziała i psica wróci do zdrowia.
Następne w kolejności do badania będą: wielka "niedźwiedzica" Zuzka i Puchatek.