Zwrot z adopcji po roku... co robić?

Lunka pojechała do nowego domku

Wzięła ją młoda, bardzo świadoma dziewczyna. Wypytała mnie o wszystko, pytała kiedy można ją wysterylizować. Będzie super domkiem

Od dzisiaj malutka ma na imię Chili :1luvu:

Super! I co - w weekend przywozisz następnego?

turkawka pisze:Super! I co - w weekend przywozisz następnego?

tak, ale nie w ten weekend, dopiero w następny - teraz wezmę pingwinkę

Lunka/Chili spędziła już w domku prawie grzecznie noc... prawie, bo 2 razy załatwiła się poza kuwetą! Nie wiem czy mam dobry tok myślenia, ale wydaje mi się, że to kwestia żwirku. U mnie ani razu nie załatwiła się poza kuwetą, nawet na samym początku. U mnie miała żwirek compact, a oni kupili jej naturalny... może dlatego?

To jest bardzo prawdopodobne

Kasia zmieniła żwirek naturalny na compact i od razu siusiu w kuwecie

Kicia ma katar i kicha

mam nadzieję, że to nic poważnego...

Lunka ma koci katar ;(

Przy zmianie środowiska bardzo często tak się zdarza. U Ciebie mogło być wszystko okej, a przy zmianie miejsca spadła jej odporność. Trzymam kciuki za małą!

W ogóle nie za bardzo się rozpisałam, ale wczoraj byłam u niej w nowym domku (przy okazji odebrania pożyczonego Kasi transportera) i muszę powiedzieć, że nie mogła trafić lepiej

Wczoraj byli u weterynarza, w czwartek kiedy Kasia ją zabrała poszła do zoologicznego w magnolii i kupiła jej same najdroższe rzeczy - royale, żwirek za 40 zł, wielki drapak... Jestem w szoku

2 dni temu malutka była wykąpana, jak już wyleczą katar to będzie świetnie

O, kąpiel też mogła przyspieszyć kichanie. Najważniejsze że kicia szczęśliwa i duzi kici też :ok:

dzisiaj chciałam złapać pingwinkę i zawieźć ją do weterynarza, niestety w ogóle jej nie było

rano podobno przyszła na jedzenie, ale koło południa pomimo wołania i szukania mała przepadła... obawiam się, że gdzieś się schowała, bo koło tej posesji na której mieszka z rodzeństwem jeździła kopara i hałasowała bardzo... Jak nie uda mi się jej złapać przed przyjazdem do Wrocławia, to przywiozę Filemonka. Dzika kotka nadal przychodzi do babci na jedzenie. Łapanie jej w klatkę łapkę potrwa wieki - są tam 4 koty, więc dlaczego akurat ona miałaby się złapać?

Stało się coś strasznego. Pingwinka po wizycie u weterynarza rozniosła mi transporter. Był w nim nadłamany jeden uchwyt, a ona całkowicie wyrwała drzwiczki i uciekła. Nie wiem jak, nie wiem gdzie, stało się to metr od mojego auta. Nie ma szans sama wrócić do domu. Powiedziałam mieszkającym tam ludziom i weterynarzom, żeby w razie czego dzwonili, ale nie wierzę, żeby się znalazła. Kończę z tymi kotami. Poddaję się. Nie wygram z tym wszystkim sama. Za zebrane pieniądze wykastruję tylko kocurki i postaram się wysterylizować starą kocicę, ale to już koniec mojej walki z wiatrakami.

michalinadzordz pisze:Poddaję się. Nie wygram z tym wszystkim sama. Za zebrane pieniądze wykastruję tylko kocurki i postaram się wysterylizować starą kocicę, ale to już koniec mojej walki z wiatrakami.

Zrobisz i tak dużo :ok:

natomiast ja bym przemyślała wycofanie się, koty na tym stracą.

ale to takie dołujące że ona uciekła! i to z transportera... czuję się taka winna ;(

Zwrot z adopcji po roku... co robić?

Kto przegląda forum