Odświeżę wątek bo się trochę zmieniło w sprawie kocurka.Od lipca do pażdziernika go przestałam widywać i już myślałam, że coś mu się stało, jak to na wsi.Jednak się pojawił, zmężniał, trochę podrósł, możliwe, że czasem ktoś mu coś rzucił do jedzenia, między innymi robotnicy z budowy za naszym płotem.Postanowiłam go dokarmiać jak się będzie pojawiał, okazało się, że mimo niezłego wyglądu jest potwornie wygłodzony, zjadł naraz cała puszkę 400g.I tak, jedna puszka, druga, trzecia i wyglada na to, że mam drugiego kota

Nie rusza się z mojego podwórka, chodzi za mną jak pies, jest wręcz namolny i bezczelny, ale przekochany i uroczy, zauroczył domowników na tyle, że pozwolili mu zostać

.Wypytałam parę osób, nikt nie wie czyj to kot, wyglada na to, że bezpański, to bardzo możliwe, bo oprócz wygłodzenia on garnął się do ludzi jakby prosząc żeby go ktoś wziął (zresztą większość kotów tutaj tych, co mają tzw. dom też jest wygłodzona

).Odrobaczyłam go na razie i odpchliłam, za tydzień wstępnie umówiłam się na kastrację, bo klejnoty ma jak pompony, może to głupio zabrzmi,ale to naprawdę niezwykłe, że łażąc przez parę miesięcy po wsi za różnymi ludźmi, dzieciakami itd.nic mu się nie stało ani pies go nie pogryzł.Szkoda tylko, że żadna łajza nie wpadła na pomysł żeby go nakarmić, on nie może się najeść, daję mu dwa razy dziennie pełną michę i wciąż jest głodny.Nie wiem co by mu lepszego dawać, bo na razie kupiłam mu to co u nas jest czyli puszki aro a to takie badziewie pewnie jak whiskas, ale on przepada za tym, suchej karmy nie tknie chyba że namoczoną wymieszaną z puszka, ale ogólnie to nie wie co to jest.Może gotowane mięcho z ryżem byłoby lepsze?
...a na ziemi pokój ludziom...i kotom...