Nie próbowaliśmy jeszcze TotW ani PoN ale dawałam Acane i Orijen (tego drugiego kocur wybitnie nie lubił,co jest dziwne bo normalnie w ogóle nie jest wybredny). Nie wiem jak szybko przeciętny kot może przybrać na wadze i potem stracić zbędne kilogramy, ale mam wrażenie że mój utył dość szybko, w przeciągu 3- 4 miesięcy. Z tego chyba z miesiąc jadł karmę Perfect Fit którą dostaliśmy w prezencie. nic nie wiem na jej temat, kto to produkuje i czy się do czegokolwiek nadaje, ale mam wrażenie że na tej karmie kocur przybrał najbardziej. Czy ograniczałaś kotce jedzenie iloścowo czy tylko zmieniłaś karmę? Dostaliśmy próbki RC Obesity w saszetkach po 60g co miało wystarczyć na cały dzień, ale ewidentnie nie wystarczało bo były straszne miauki i narzekania. Nie bardzo sobie wyobrażam żeby odchudzać kota poprostu wydzielając mniej jedzenia. Przecież kot nie rozumie że jest na diecie, nie ma motywacji do odchudznia tylko poprostu chodzi głodny. Poza tym tak jak u ludzi, niedobór pożywienia spowalnia przemianę materii a przez to powoduje efekt jo-jo.
oczywiście staram się kota zachęcić do ruchu (zabawki na wędkach) ale jak kiedyś lubił hasać tak teraz preferuje czajenie się. Trudno go nakłonić do biegania i szybko się męczy.
60g dziennie byłoby mało nawet dla 3kg kota, dieta głodówkowa, nie ma wyboru, jak chudnąć.

Sucha karma leży w misce cały czas, mokrą daję trzy razy dziennie - przed wyjściem do pracy, po przyjściu do domu i wieczorem przed snem. Taste of the Wild trzeba było uzupełniać tak często jak Royala, ze trzy razy dziennie w 50ml filiżance, nie wiem czy PoW mniej smakuje czy bardziej syci ale 50g starczy na cały dzień, karma jest najbardziej low carb z dostępnych:http://www.animalcare.pl/artykuly/karmy_analiza.pdf to chyba dobrze w przypadku otyłych kotów. Do tego jedna puszka dziennie, 156g porta21 jest zjadana całkowicie, 200g Grau czy GranataPet czasem trochę zostaje, plus kawałek posiekanego surowego mięsa.
Co do ruchu to zapomniałam dodać, że ciągałam kotkę wiosną i latem na spacery do pobliskiego parku, musiała wejść i zejść parę pięter, przejść kawałek chodnika, przez ulicę ją niosłam, a w parku tarzała się w trawie, oglądała ptaszki i drapała drzewa. Zabawa w domu w najgrubszym momencie polegała na leżeniu na boku i machaniu łapką w stronę zabawki, laser ją trochę rozkręcił, musiała za nim biegać (też szybko się męczyła). Teraz przebojem w domu są: kulki z folii aluminiowej, plastikowy patyk przesuwany pod kocykiem i mysz na rozciągniętej gumce suwana po meblach i podłodze(najwięcej przy tym biegania). Wstyd mi, że kiedyś nie bawiłam się z nią codziennie, myślałam, że interesuje ją tylko spanie i jedzenie a zmieniła się w aktywnego i rozrywkowego kota, od kiedy poświęcam jej więcej czasu sama przychodzi i prosi się o zabawę.