iwoniad pisze:Ja mam tu na miejscu fotografa, który by Bursztynkowi za free zrobił całe portfolio, ale...teraz to mamy do siebie kilkaset km....
Wkrótce będą nowe fotki, cierpliwości cioteczki.
A Bursztynek wygląda niesamowicie pięknie. Gdybym nie widziała na własne oczy, to bym nie uwierzyła. Grzbiecik jest porośnięty futerkiem, no oczywiście poza miejscem, które jeszcze się goi. Pani Bożence

Widziałam również (na szczęście przez balkonową szybkę) starego domownika - wielkiego, czarnego kocura o imieniu Rademenes. Imię w pełni pasuje do tego kota. Zwierzak parskał, warczał, drapał pazurami w szybę, bo w tym czasie Bursztynek był w pokoju na sesji foto. Nie dziwmy się, że czasami dochodzi do spięcia.
Szkoda tylko, że nie ma chętnych na zabranie Bursztynka na stałe.