Za dwa/trzy miesiące powiększy nam się rodzina - i tu, oprócz szczęścia oczywiście pojawia się kilka problemów:
Wyjście na duży balkon, po którym buszuje "Dzidek" jest tylko przez sypialnię i pokój przeznaczony dla dziecka. Jest to jego jedyna forma spędzania czasu na "świeżym" powietrzu. Żona uczuliła się na kotka (zbadane) półtora roku temu, więc sypialnie jest zamknięta. Kotek niestety jest czasem agresywny w stosunku do żony, szczególnie w momentach kiedy się czule do siebie zbliżamy. Atakuje czasem również nogi (drapie, gryzie). Wygląda na to, że jest po prostu zazdrosny. Oczywiście dorosłemu człowiekowi krzywdy nie zrobi ale nigdy bym sobie nie wybaczył, gdyby zrobił krzywdę dziecku. Raz podrapał po rączce córkę znajomych, która w dosyć brutalny sposób chciała do pogłaskać. Bardzo kochamy kocurka ale najpewniej nie będziemy w stanie, w tych warunkach, pogodzić towarzystwa. Rodzina z b. małej miejscowości zaoferowała pomoc i przejęcie "Dzidka" - mam jednak obawy ponieważ w "tamtych" rejonach koty inaczej żyją:
- czy kot, który po 8 latach przeprowadzi się z mieszkania do domu poradzi sobie i zaadoptuje się w nowym środowisku? wiadomo; "micha" już nie będzie na każde miaU, może się zdarzyć również, że wejście do domu będzie zamknięte i będzie musiał sobie sam radzić.
- czy koty tęsknią? - dla mnie osobiście jest to bardzo trudne - ciągle obwiniam się, że mogę coś zrobić aby zatrzymać kocurka (przebudować mieszkanie/zaryzykować pobyt dziecka i kota); czasem wydaję mi się, że robiąc tak nie zachowuje się lepiej niż osoby, które zostawiają zwierzęta w lasach ....
- inne koty - mam wrażenie, że mój kot raczej należy do tych metroseksualnych - z ludzi woli rasę męską i na najmniejszy nawet trzask reaguje strachem

Bardzo kochamy "Dzidka" - potrafi być przeuroczy ale czasem, kiedy w niedzielny wieczór podrapie żonie nogi, doprowadza niestety do furii. No cóż...takie życie - ale jesteśmy rodziną. Nie wiem już co mam robić; skubaniec właśnie wlazł mi na klawiaturę i mruczy.....kochany.