Mrusielda vel Gotika, Pusza i Józefina ;-) VII

Dobry wieczór

Cześć Kasiu, Łatku i Marcelku :-)

Przed chwilą opowiadałam K. że Puszeńka jedzie do domu i oczywiście co zrobiłam? Poryczałam się jak głupia :evil:

Wzięłam Mru na ręce i przeszłam w odległości metra od fotela, na którym leżała Puszka - jakie były syki i odgłosy :evil:

ale śliczne focie

:)
podoba mi sie bardzo ten przystojniaczek:)!!

Józia -ja Cię rozumiem

ja tez przezywam jak oddaje koty :oops:

Patmol pisze:Józia -ja Cię rozumiem ja tez przezywam jak oddaje koty

Oooo, no, to nie jestem sama? Ale nie płaczesz odkurzając, bo uświadamiasz sobie, że już niedługo nie będziesz odkurzała tych pięknych, kolorowych kudełków? :oops:

sliver_87 pisze:podoba mi sie bardzo ten przystojniaczek:)!!

Dziękuję! Ale to nie moja zasługa

Józiu, tak Ci współczuję.
i wiesz co- cieszę się, że w efekcie nie wzięłam tego kota do siebie od koleżanki co miała jechać- oszczędziłąm sobie tego co przezywasz... a duga sprawa, że i tak nie wyjechała w końcu.

jozefina1970 pisze:Oooo, no, to nie jestem sama? Ale nie płaczesz odkurzając, bo uświadamiasz sobie, że już niedługo nie będziesz odkurzała tych pięknych, kolorowych kudełków?

nie

bo zawsze się staram, żeby Młoda odkurzała :wink:

Patmol pisze:nie

Tak myślałam... :twisted:

Pomijając już to, kto odkurza

sliver_87 pisze:i wiesz co- cieszę się, że w efekcie nie wzięłam tego kota do siebie od koleżanki co miała jechać- oszczędziłąm sobie tego co przezywasz...

A wiesz, że ostatnio właśnie o Was w tym kontekście myślałam...
Z tym, że ja nie żałuję... Poznałam Pu, poznałam wspaniałych ludzi.

rozumiem..
trzymam kciuki za Ciebie :ok:

nie wiem

co byłoby gdybym musiała sama odkurzać

pewnie bym płakała :mrgreen:

Patmol pisze:nie wiem co byłoby gdybym musiała sama odkurzać pewnie bym płakała

Też nie lubię tak w ogóle. Ale nie mam dywanów i to mnie pociesza :mrgreen:

Sama podłoga to pół biedy

Muszę Wam to napisać. Dzisiaj rano przeżyłam szok. leżałam w łóżku, Pu przyszła na klatę ale ułożyła się nie tak jak zwykle wzdłuż tylko w poprzek a Mru... A Mru przyszła, umościła mi się pomiędzy łokciem i obojczykiem na przedramieniu dotknęła boczkiem i kawałeczkiem dupki Puszki i... zasnęła :-)

Byłam w takim szoku, ze nie śmiałam odetchnąć. Po jakichś piętnastu minutach obudziła się, odwróciła łepek, wetknęła nosek w futerko Puszki, powąchała i leżała sobie dalej! Trwało to wszystko razem może z pół godziny :ok: