Wiesz, ja Astusia takiego wzięłam i to wylazło na dzień dobry.
Ominęło mnie leczenie wszystkich kotów, bo on nie korzystał z kuwety, ponieważ był maleńki miał urządzone dla siebie pudło, a koty omijały go z daleka.
Na szczęście!! Koty mądrzejsze niż ja!
Głupota idzie ze szczęściem w parze!

Koty się nie zaraziły, my z Kiką też nie.
Astuś miał podawany dożylnie 2x dziennie przez 5 dni (chyba) i przez 10 dni w tabletkach.
On był w stanie krytycznym, bo zatruwał się toksynami z martwych robali.
Może dlatego cierpliwie znosił wszelkie zabiegi. Podawanie obrzydliwych tabletek również.