Maurycy i Kacperek - noc na balkonie, zła pani zła..

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro paź 06, 2004 10:45

Obrazek
ObrazekObrazekObrazek

Bomba

 
Posty: 7167
Od: Czw sty 31, 2002 23:09
Lokalizacja: Kielce

Post » Śro gru 08, 2004 15:18

Witam wszystkich po niejakiej przerwie.
Teraz znajduję trochę czasu, ale to raczej z doskoku staram się przeczytać zaległości a nie piszę, jednak muszę dziś opisać troszkę co u moich chłopców słychać, bo:

Maurycy jest po kastracji. Na Mikołaja dokładnie mu taki prezent sprawiłam, czyli przedwczoraj. A od dziś nosi ... kołnierz :(

Wszystko było pięknie i ładnie. Maurycy i Kacperek myją sobie uszy, czubią się troszkę, wieczorami, na tyle żebym nie zapomniała, że mam dwóch chłopaków i wszystko było cacy. Ale czas leci i Kacper może już mniej więcej mieć około pięciu miesięcy. Odnosiłam wrażenie, że próbuje już czasami na poważnie "kto silniejszy". Napadał na Marcysia i tak charaktrystycznie gryzł go w kark próbując przydusić do podłoża. Oczywiście na razie Maurycy był górą, niemniej musiało mu się to bardzo już nie podobać i chciał chyba zademonstrować kto tu rządzi bo zaczął sioosiać a to na fotel, a to na kanapę. Zapach oczywiście nie do wytrzymania i nie do usunięcia tak na "od razu". Do pomocy kupiłam "Maskol" ale i to tak średnio pomogło. Spryskuję raz po raz i piorę, piorę... Jako tako już jest. Ale oczywiście zapadła dezyzja o natychmiastowej kastracji.
Byłam przy zabiegu. No średnia przyjemność :?
Maurycy na mnie się obraził. Ale to nic, to mu przejdzie. On w ogóle strasznie kiepsko zniósł i drogę i pobyt, był niemożliwie wystraszony. Obraził się dość mocno, bo uniki robi nawet gdy chcę go pogłaskać.
Natomiast jeśli chodzi o jego stan, to wczoraj wszystko było jako tako. Chodził co prawda taki obolały, spokojny i obrażony. Nie biegał, nie wskakiwał nigdzie, no widać, że mu tam coś dokucza.
Ale dziś rano!!! Cała łazienka we krwi!!! I wykładzina w pokoju pokapana dość mocno, no widok jak dla mnie przerażający.
Oczywiście zaraz telefon do weta. Wet uspokoił mnie, że tam naprawdę nic się nie dzieje, że po prostu rana go zaczęła swiędzić i trąc szorstkim językiem spowodował krwawienie. Kazał przyjechać po receptę na detromecynę i trzy razy dziennie mu smarować ranę. Maurycy dorobił się przy okazji kołnierza - w którym dostał szału :?
Teraz ogarnęła go apatia. Biedny Maurycy,
Nie wiem jak długo go w tym kołnierzu trzymać? Tydzień?
Czy do jedzenia zdejmowaliście kołnierz? Czy lepiej jakoś go karmić samemu a to ustojstwo niech lepiej będzie cały czas (żeby mu nie robić nadziei, że to koniec męki?). Teraz to dopiero się na mnie obrazi, za ten kołnierz.

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro gru 08, 2004 17:36

Biedny Maurycy :( A wet nie powiedział jak długo w tym kołnierzu ma chodzić? Do jedzenia , to chyba trzeba mu zdjąć nie wiem?
Teraz jest obrażony, ale nie martw się, jak już dojdzie do siebie - to szybko zapomni o wszystkich nieprzyjemnościach :)
Kciuki za szybkie gojenie :ok:

ina

 
Posty: 4098
Od: Śro paź 08, 2003 21:27
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro gru 08, 2004 19:33

Nelly- ja Borysowi kołnierz (nosił przy innej okazji, miał wenflon w łapie i namiętnie usiłował go sobie wygryzc) zdejmowałam na czas karmienia i zeby mógł się umyc, bo kot sie bardzo zle czuje, jesli nie ma mozliwści wylizania futra. Oczywiscie, cały ten czas był pod czujną kontrolą. Zakładałam, gdy kot był najedzony, napił się, załatwił i umył, chyba, ze wczesniej zaczął majstrowac przy łapie.
Wydaje mi sie, ze tydzien- to za długo. Z trzy dni bym go tak potrzymała. To nie jest duża ranka, a kołnierz koty różnie tolerują :roll:

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39523
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Czw gru 09, 2004 1:14

ina, nie pytałam weta jak długo bo to TZ "podskoczył" odebrać kołnierz a zapomniałam mu powiedzieć żeby spytał. A nie chcę już dzwonić do niego, jako taka gapa.

Olat, dzięki. Tak sobie właśnie pokombinowałam już, że musi się trochę przecież umyć i najeść oraz napić jak człowiek ( :wink: ) a nie z podsuwanej w kołnierz miseczki. Ale bacznie muszę go pilnować jak jest bez kołnierza bo po minucie już kombinuje gdzie by tu się najlepiej schować i wylizać to czego nie wolno. No nic, jakoś musimy to przeżyć, tylko tak żal futerka.

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon gru 13, 2004 16:46

Już po problemie. Nosił kołnierz w sumie dwa dni tylko.
Mocno nam się wydaje, że nastapiła w jego charakterze zmiana na lepsze.
Jest bardziej przymilny i spokojniejszy. Ale czy zmiana tak szybko może nastąpić?
A może po prostu, gdy zobaczył do czego jesteśmy zdolni i postanowił spokornieć? :wink:

Kacperek. Nie mam programu Adobe, bo coś się stało z płytą i nawet nie mogę podpisu uaktualnić bo nie mam jak zmniejszyć zdjęć. Muszę nad tym popracować. Kacperek pozostał przymilnym koteczkiem o bardzo miłym charakterze. Z tym, że tuli się przede wszystkim do mnie - reszta rodziny nadal narzeka na niedosyt kocich czułości.
Kacper mimo dużego, a nawet bardzo dużego apetytu nie będzie wielkim kotem. Szkoda, uwielbiam duuuże koty, duże i pucołowate. Ma co prawda dopiero pięć miesięcy (mniej więcej wg. moich obliczeń) ale jest po prostu takiej budowy, że raczej na pyzatego i dużego kota nie mam co liczyć. Nic to, nie ważne przecież - tak tylko piszę :)
Pozostał taki nieniszczący i spokojny. Pazurki też ostrzy tylko na drapakach, dziwne swoją drogą. No chyba, że czeka na nowe tapety.
Kto silniejszy, czy on czy Maurycy próbuje wieczorami. To taka zabawa ale z elementami próby sił jednak. No, na razie Maurycy go sobie strzepuje z karku jeszcze.
Bardzo kocham tego "przypadkowego" kota - bo on daje się kochać, wspaniale, że do nas trafił.
Nadal niestety walczę ze świerzbem u niego. Strasznie długo. Niby to już takie nic, ale zawsze jednak coś z tych uszu wydobędę.

Kacperek ma znak szczególny. Jeden wibrys w wąsikach po prawej jest biały. Jeden! Reszta czarna. Śmiesznie to wygląda :D

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto wrz 27, 2005 16:27

Pozwolę sobie pokazać moje futerka na najnowszych zdjęciach w jesiennym słońcu na balkonie.
Oba mają się bardzo dobrze. Kacper nie zmienił się, jest strrrasznie przymilnym kotem (ale tylko w stosunku do mnie, przez co TZ niejako cierpi ). Muszę go nawet często wypraszać z kolan bo siedzi u mnie gdy tylko widzi taką możliwość, obojętnie co robię. Najpierw namiętnie mnie ugniata mrucząc a potem mrucząc mości się. Najbardziej rozmruczany i lelochowaty kot jakiego ja spotkałam.
Maurycy, no cóż. Maurycy jeśli chodzi o kontakty to uwielbia najbardziej gdy go całujemy po główce. Głaskania nie lubi zasadniczo ale i tak jest przekochany.

Maurycy

http://upload.miau.pl/1/29697.jpg

http://upload.miau.pl/1/29698.jpg

http://upload.miau.pl/1/29695.jpg

http://upload.miau.pl/1/29699.jpg

http://upload.miau.pl/1/29700.jpg

Razem
http://upload.miau.pl/1/29701.jpg

Kacper
http://upload.miau.pl/1/29702.jpg

http://upload.miau.pl/1/29703.jpg

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto wrz 27, 2005 23:38

O, Nelly :D
Witaj :)
Dawno Cię tu nie było.

Maurycy pociemniał, czy tylko tak mi się wydaje?

Piękne koty :D

Wojtek

 
Posty: 27892
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Śro wrz 28, 2005 0:05

Witaj Wojtku :D
No, Maurycy jasny nie jest. Pociemniał, pociemniał. Kiedyś miał białe futerko jak Twoje księżniczki, ale mu ściemniało. Nawet bardziej niż to widać na fotkach - tak mi się wydaje.

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro wrz 28, 2005 0:10

Nelly pisze:No, Maurycy jasny nie jest. Pociemniał, pociemniał.

Pycholek ma wspaniały :D

Wojtek

 
Posty: 27892
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Wto paź 04, 2005 17:41

Przegapiłam taką wzruszającą historię :oops:

Piękne zdjęcia i cudne kocurki. Wspaniale Ci czarna pchełka wyrosła - zgrabny, zwinny kotek :love:
O Maurycym wypowiadałam się już wielokrotnie, ale jeszcze raz powiem - te czarne rękawice, maseczka, te bławatkowe oczy :!: Wspaniały :love:

Sigrid

 
Posty: 6818
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Wto paź 04, 2005 18:06

Wspaniale kotuchy :D A Maurycy to imiennik mojego Mosia, ktory w książecce ma wpisane to własnie imię a my go poprostu zdrabniamy na Mosia :D Pozdrowienia dla imiennika :D
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60859
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Wto paź 04, 2005 19:26

Pięknie dziękujemy za miłe słowa :D

Moś to imiennik, no proszę. A ja znam z opowiadań osobę o nazwisku Moś i zawsze Twój Mosiu mi się z tą osobą kojarzy :D (to nic złego, bardzo porządny wykształcony człowiek :wink: )

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro paź 05, 2005 18:41

O! to już trzecia osoba która zwróciła mi uwage na to że zna kogoś o tym nazwisku :D To musi byc popularne nazwisko, nie spodziewałam sie :roll:
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60859
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Śro paź 05, 2005 18:44

Jej, jakie cuda :lol: Te oczyska :1luvu:
Ewelina i...
Obrazek

Kiara

 
Posty: 5697
Od: Nie mar 02, 2003 13:18
Lokalizacja: Toruń

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 50 gości