Kratek trafił do mnie jako mały świnek i przez pierwszy rok jego życia uważałam go za panienkę - opinia weta

Później dopiero dowiedziałam się, że to chłopak, a że świnki powinny żyć w 2kę dopiero kilka lat temu
W każdym razie Kratek mieszkał u nas już od 4 lat, gdy na zasadzie "słowo się rzekło, kobyłka u płota" trafiła do mnie Delta - śliczna, 2 miesięczna tricolorka. Gdy tylko poczuła zapach Kratka (zamkniętego bezpiecznie w klacie) wróciła do transporterka i nie wychodziła stamtąd przez dobrą godzinę

I mam wrażenie, że to zadecydowało o stosunkach między nimi - jak świnek gwizdnął, to ona uciekała od niego na bezpieczną odległość. Ponieważ wierzę w kontrolowane zaufanie między świnkami a kotami ( przeze mnie kontrolowane), to wypuszczanie Kratka odbywało się jak albo Delta (a później Kotori) spały w łazience, albo jak były wybawione. No i zawsze ja sprzątałam wtedy w klatce a Ala pilnowała futerek, albo pilnowałyśmy obie. Niestety Kratek nie lubił wracać do klatki - zawsze zwiewał i chował się przed nami, żebyśmy go nie złapały - często pod kicią. Delta miała wtedy zwykle oczy jak spodki ( on mnie nie zje, prawda?) a Kotori zwykle patrzyła spokojnie na mnie (No nie widzisz że mu tu dobrze

).
I tak, objadany przez koty z trawy lub siana, na co reagował zdegustowanym gdakaniem, Kratek dożył szacownych ponad 8 lat. I ciągle mi go brakuje.
