Mieszkająca samotnie w starym domu w centrum Starachowic (ul. Piłsudskiego) starsza pani, która opiekowała się dwoma kotami, miała wypadek i została zabrana (już chyba na stałe) z tego domu przez syna, do innego miasta. Koty zostały - to nie sa domowe zwierzaki, przychodziły, wychodziły, ale zawsze cos tam dostawały. Teraz dom jest opuszczony, więc chyba nie ma kto ich dokarmiać

Niestety z sąsiadami babcia ta nie była w najlepszych stosunkach, zresztą podwórko i okolica jest wyludniona. Szkoda mi tych kotów, syn tej pani niestety nie mógł ich zabrać, ani się nimi zająć (sprawa wynikła dość szybko). Może ktoś z forumowiczów miałby po drodze, może mieszka w pobliżu i mógłby zostawić czasem jakis kąsek dla tych kotów? Zdaje się, że jest ich dwoje - starsza kocica (nie wiem czy nie cięzarna) oraz jej dorosły syn. Kocica jest pręgowana, jasno szaro-bura, zwyczajna. Natomiast jej syn jest pięknym plamiastym burasem. Jak zdobedę foto, wkleję. Dowiem się tez o dokładny adres.
Aktualizacja:
Czy ktos z forumowiczów pomoże w utworzeniu wydarzenia na facebooku? Kto z miau mieszka w Starachowicach i mógłby pomóc tym kotom? Jest coraz zimniej, i coraz głodniej. Mogą nie przetrwać bez pomocy człowieka

A to śliczne koty, zobaczcie w poście poniżej. Myślę, że najlepiej byłoby je przekazać do jakiegoś gospodarstwa, aby mogły wychodzić, bo zawsze to robiły. Z pewnością są łowne.