Ja teżjolabuk5 pisze:bordo pisze:DZIĘKUJĘ BARDZO ZA POMOC, SERIO, ŚWIADOMOSĆ, ZE NIE JEST SIĘ SAMEMU Z TYM WSZYSTKIM, ZE JEST NA KOGO LICZYĆ, ZE JEST DO KOGO SIĘ ZWRÓCIĆ O POMOC DODAJE SIŁ, i takie tam....wiecie o co mi chodzi
Święte słowa! Też tak czuję...


No to kolejne dwa koty w leczeniu....
Jeden oczywiście u Ań. Dobrze, że są Anie

A ja wczoraj mialam mieć wolne popoludnie.
No to w ramach wykorzystania wolnego czasu popędziłam do szpitala po owe kociaki, bo prawie cudem znalazło się dla nich miejsce (cudowi baardzo dziękuję). Pani pacjentka nie odbierala telefonu, nic to, znajdę. No. Po obleceniu sporego obszaru szpitala - kilkanaście rozrzuconych w dużym parku pawilonów - poszłam po rozmu do glowy, czyli na izbę przyjęć. Tyko pacjentek o tym nazwisku jest kilkanaście.... Więc delikatnie wyluszczam pani z izby probelem kociaków - i widzę coraz smutnejszą minę... Ba pani wlaśnei dowiedziala się o tych maluszkach, widziala je i bardzo chce zabrać, rozmawiała z mężem, z dziećmi, ma trzy pokojei i trzy spokojne psy... Czy koniecznie je chcę? No jasne, że nie

Kolejne pól godziny mnęło na pytaniach i odpowiedziach o kocią dietę, opiekę wet i codzienną, ulatwienie dogadania się z psami


No i zadzwonila pani, ktorej kotek umarł wlaśnie na pp, szuka jego następcy, koniecznie zaszczepionego, kolor i płeć na razie ni ustalone, ma chwycić za serce. Poszukiwania zaczęła od Jolibuk5, potem obejrzala moje stadko, potem podjechłąyśmy do Dorotki, potem do Małgosi, potem do Aga-lodge, a potem to już była noc, więc odwiozłam panią do domu - na razie bez kota...
P.Łucja od rana łapie na działkach - kciuki potrzebne, wartoby tam skończyć. Na pewno rudy z bialym, jakieś krówki - co najmniej jedna, i ich mama z dzialek w środku. I mama + podrostek z dziłałki przy bramie. 6 - jakby współpracowały, to jedna łapanka... ale nie chcą....
Coś mi w ostatnio siusia na łóżko - prawie woda, czyli któryś nerkowiec. Albo Czarusia, ktora ostatnio sypia na łóżkuą, i od kuwety woli podłogę w lazience, może nie chce jej się daleko chodzić?
Albo El Gato, ale jego regularnie widuję w kuwecie...