maggis1980 pisze:tellmodziekuje Ci bardzo, myslalam, ze moj post przeszedl niezauwazony.
Caly czas sledze losy malej ksiezycowej kruszynki Thajeczki i caly czas trzymam kciuki.
Bardzo dobrze ujęłaś cały ten proces, jaki towarzyszy bardzo często "dokoceniu". I tak przejmująco


Nie bez kozery przytoczyłam ten fragment: czeka nas dokocenie ( Thaja+ rezydent). Ale ja nie wierzę w jakieś szczególnie trudne dokocenia (w sensie nie do przejścia) w przypadku młodych kotów, z natury skorych do zabawy i z nie ukształtowanym jeszcze charakterem. Trzeba zostawić, same się dogadają. Tak mi się wydaje. Jedne szybciej, inne potrzebują czasu. Ale fakt - często opiekun bardzo przeżywa... I często wiele od niego zależy. Albo i najwięcej.
A okruszek powoli staję się okruchem, paroszek - paprochem

Wczoraj miała drugie szczepienie - jeszcze dwa tygodnie i pojedzie do domku.
I to już będzie naprawdę ostatnie nasze podejście. Oczywiście zakładam że bardzo udane

Bo domek fajny, rozsądny.
Wiem, wiem, już tak pisałam, wiem, że jakoś z tą Thają nam nie szło...
Będzie dobrze, co nie?
Pozdr.