MalgWroclaw pisze:meksykanka pisze:Basiu i wszyscy kocioszczytnowspomagacze...
Mam nadzieję, że mam jeszcze okazję dołączyć z powrotem do grona... i że nie wykreślono mnie ze stanu osobowego...
Mimo jakiegoś grypska (chyba żołądkowego) doczłapałam się dziś na seminarium, które wygłosiłam chyba nie najgorzej...
Pozostały mi tylko prace biblioteczne i zakup słodyczy na bazarki, wysyłka kartkei/kartek również w ramach bazarku.
Mam nadzieję Basiu, że jakoś zdrowotnie się trzymasz mimo wypadku i że jesteś w stanie trwać mimo tego, że musiałaś towarzyszyć odejściom tak wielu kociąt...
Jestem, trwam i walczę i wreszcie mam dostęp do internetu...
Już za moment dołączę...
W piątek wylatuję do Polski...
Wracaj.
Czekamy pewnie wszystkie z utęsknieniem ,ja na pewno.Trwać musimy bez nas wszystkich o tych kotach świat zapomni.Po wypadku juz się pozbierałam psychicznie i fizycznie oby tylko jeszcze finansowo się jakoś ogarnąć.Boję się tylko kłopotów z zabieraniem kotów ze schroniska bo wszystkich urzędników zabolay koszty leczenia kotów,bo to dowód ,ze koty są chore do czego nikt się nie przyznaje.
