Witam wszystkich
Baaardzo sie ciesze, ze Mrowka ma sie lepiej. To wspaniala wiadomosci.
Niestety, bardzo niestety, pojawil sie nieoczekiwany gosc dzisiaj!! u mnie w domu. A wlasciwie nowy domownik. Wyobrazcie sobie, ze kolo mojej pracy w jakims pomieszczeniu okocila sie kotka i to dobrych pare tygodni temu. Przypadkiem, nie wiadomo jak, jeden z kociakow wszedl do nas do budynku i zostal zamkniety w sali konferencyjnej. Kolezanka uslyszala dzisiaj mialczenie i po tym go wysledzilysmy. Malutki kociaczek. Bardzo sie bal i uciekal ale udalo mi sie zlapac go w koc i juz nie pozwolilam nikomu mi go odebrac. Koledzy z restauracji obok zadzwonili po pracownikow schroniska, zeby zabrali reszte gromadki. Ja tego nie doczekalam, poprosilam szefa zeby mnie puscil do domu z Maluszkiem. W miedzyczasie juz obdzwanialismy znajomych, ze sa Maluszki w potrzebie. Kolega z pracy chetnie jednego wezmie.
Przyjechal po mnie maz, zaraz zadzwonilam do weta, ze musi dzisiaj na niego chociaz spojrzec. Jak wiadomo, mamy juz Natashke, ktora wyschodzi tylko na spacery ze mna na dwor. A ten Maluszek mogl miec jakies choroby. Balam sie, ze niepotrzebnie zarazi Natke. W miedzyczasie wracajac zajechalismy do sklepu po jakiekolwiek jedzonko. Kicia byla bardzo glodna.
Natashka nie byla zachwycona, ale sadze, ze pojdzie ok. Juz sie wyluzowala.
Wet stwierdzil, ze jest kicia troszke chuda, ale zdrowa ogolnie. Ma lekki koci katar, widzialam, ze oczka miala zalzawione i troche swierzbu w uszach (nie wiem czy to tak sie nazywa po polsku). Dostala lekarstwo na oczka i krople na uszka, Natashka profilaktycznie tez. Karme dla kociat i wroclilismy do domu.
Obecnie Nina, tak ma na imie, lezy pod prysznicem, na podgrzewanej podlodze, w swoim kocyku, popila troszke mleczka jeszcze i spi.
Jest mi niezmiernie przykro, cholernie bardzo, ale nie moge w tej sytuacji zaadoptowac Mrowki

Drugi kot w domu to maks dla nas. Pisze to do was zalewajac sie lzami bo jest mi tak przykro. A wszystko juz sie rozpoczelo, juz byla nadzieja dla Mroweczki. Wczoraj w nocy szperalam w necie szukajac najlepszych linii lotniczych, w ktorych moglaby leciec ze mna w kabinie...
Czuje, ze was wszystkich zawiodlam, a przede wszystkim Mrowke. Ale nie dam rady... Jest mi tak zle z tym.
Jednak dalej chcialabym wspomagac ja finansowo i interesowac sie jej losem. Duszku, daj znac na priv cos o oplatach w lecznicy i ewentualnym hotelu/DT. Zasponsoruje tyle ile bede mogla.
Jezeli ktos by byl zainteresowany to moge wrzucic na forum zdjecia Niny, ze faktycznie u mnie jest a ja sie nie wymiguje ze sprawy. Ot, taki los splatal mi figla. 4tygodniowy kociak w zamknietej sali konferencyjnej.
Przepraszam raz jeszcze. Duszku, pisz do mnie prosze co dalej z Kicia
goraco pozdrawiam, Marta
EDIT: wlasnie doczytalam nowe posty, ktore pojawily sie w miedzyczasie, gdy ja usilowalam zobaczyc klawiature spod lez. Jest jeszcze ktos, kto chcialby Mrowke? To fantastycznie!!!!!
Trzymam kciuki i mysle o niej zaly czas. Wciaz - jezeli trzeba bo bede partycypowac w kosztach!
Marta