Hm, no chyba mnie nie oszukała bo niby po co. Może na zły adres wysłała. Dowiem się. Podejrzewam, że napisała do kogoś o imieniu Liwia, bo taki kontakt był w ogłoszeniu w dziale "adopcje".
Koleżanka jest już zmęczona tym dopytywaniem i chyba się podda. Chciała dać dom Pawełkowi, a znam Ją i wiem, że Pawełek miałby się u Niej jak pączek w maśle. Zresztą ma już 3-letnią kotkę. Ale skoro nieosiatkowany balkon jest takim problemem to trudno. Będziemy szukać dalej.
A swoją drogą szkoda, że koleżanka tak szybko się zmęczyła dopytywaniem, czasem warto ustalić pewne sprawy wcześniej, a nie denerwować się bez sensu. No trudno.
Koleżanka też żałuje, że nie wyszło nic z adopcji, bo Pawełek bardzo Ją zauroczył i mimo ciągłego podsyłania przeze mnie linków do adopcji innych kotków nie chce się zdecydować na żadnego innego. Szkoda.
Czy ja dobrze usłyszałam, że Pawełek jednak zamieszka u mojej przyjaciółki? Cudownie ! Zaraz pojadę go odwiedzić. To znaczy nie teraz zaraz tylko zaraz po tym jak zamieszka w nowym domku. No to za szczęśliwe zakończenie
W niedzielę przeprowadzka Pawełka. A on dziś... ciamkał! Dzidziuś mięciutki, kochany. A to jego futro - nie mam pojęcia jak je określić, ale rozkoszne. Non stop się nim zachwycam.