Heh, spróbuję
Na razie współpraca wygląda tak, że ja mówię, oni przytakują, a na następny dzień mają inne zdanie
Chociaż tyle dobrze, że z góry dostałam kasę na szczepienia...
Teraz najważniejsze to kastracja samic (te młode - bo wśród kociaków są 2 kotki i 2 kocurki - są jeszcze za małe).
Bo na razie wyszło na to, że do Koterii nie pojadą bo za daleko, tam gdzie ja mogłabym załatwić taniej też nie pojadą, bo za daleko...
Stanęło na tym, że zbierają kasę na kastrację tu, na miejscu (ponad 200 zł). Bo teraz kotka dostaje proverę

, a kociaki nadal ją ssą. Proverę dostaje od porodu...
Więc mi bardzo zależy na tym, żeby się z operacją pospieszyli...
(pożyczać im kasy nie będę, bo już mnie życie nauczyło, że ludziom nie do końca znanym nie warto pożyczać, bo mogą nie oddać, a potem problem tylko

)
Trochę jak z murem gadać, ale jakaś tam przepuszczalność informacji jednak jest

O mleku znów dziś, bardziej dobitnie, powtórzyłam. Ale wątpię, że sąsiadka posłucha
A z kociakiem byłam dzisiaj (udało mi się wydębić darmową wizytę w ramach wizyty mojej kotki, której znowu coś jest) i po obejrzeniu lekarka stwierdziła, że kociak jest zdrowy i można szczepić. O tyle dobrze w tej sprawie...
Gdyby w czerwcu poszli ją wykastrować, to by nie było problemu
