U mojego weta 160 zł razem ze wszystkimi lekami i dodatkowym odrobaczeniem, inni biorą ok 200 zł i więcej.. Poza tym kotka nie musi mieć widocznej rui, ja tak miałam ze swoją Kariną. Miałam rodzeństwo na początek

, Karina nie okazywała żadnych oznak, że ma "chcicę", wiozę oba do lekarza, zostawiłam, poszłam na zakupy, a tu wet do mnie dzwoni, że Karina ma 2 maluchy i co robić..Oczywiście aborcja, bo kotka z tymi swoimi porażonymi łapkami i takim wielkim brzuchem jakoś mi się nie widziała. Też byłam zaskoczona i dostałam wykład od weta na ten temat. Syn może nawet matkę dosiąść i tyle. Tabletki dobra sprawa ( ja podawałam Proverę) ale trzeba czekać aż kicia dostanie ruję, a jak ją przegapisz to co? Zapłodnienie kotki to chwila moment.. Najlepszym wyjściem jest kastracja
