Witam
Mój problem polaga na tym, że mam dwu-letnią kotkę, która od początku wychodzi sobie gdzie i kiedy chce, nigdy nie miałam z nią problemu. Chodziła po okolicy i zawsze jak dzwoniłam kluczami ona przybiegała. Pół roku temu pierwszy i zresztą ostatni raz została mamą. Po oddaniu kotków wysterylizowałam ją i od tego czasu jej "wychodne" się bardzo przedłużyły. Kiedyś wychodziła na noc i rano wracała, teraz wychodzi i co najmniej 2-3 dni jej nie ma. Szukanie nic nie pomaga. Ostatnio nie było jej 5 dni więc odchodziłam od zmysłów, ale w końcu wróciła. Problem w tym, że mieszkam blisko ruchliwej ulicy, posterunku policji i straży pożarnej. Zaczęło się od telefonów z polsicji, że wchodzi sobie do środka i przesiaduje, wiem, że w straży też przesiaduje. Kilka dni temu dostałam telefon od jakieś Pani, która skarżyła się, że przychodzi do niej jak do siebie, płacze, żeby ją wpuścić do domu i wyżera jedzenie jej kotu. Ta Pani mieszka jakies 1,5 km (cała ta trasa wiedzie wzdłóż ulicy) odemnie.
Nie wiem co mam robić, bo moja kotka jest rozpieszczana przeze mnie i partnera, kupuję jej najlepsze jedzenie( bo byle czego to ona tez nie jada), zawsze ma pełną miskę, i otwarte dzwi, a ona biega po ludziach i wyłudza jedzenie. Ręce mi opadają. Może gdzieś popełniłam błąd. Proszę o porady, co powinnam zrobić.