Iza ,bardzo mi przykro

.
Wierz mi ,że wiem ,co teraz przezywasz.
Straszne jest ,jak nasze zwierzaki choruja i odchodzą.
Kochana,adopcja tych kocich nieszczęsnych maluszków,to najlepsza rzecz ,jaką możesz teraz zrobić.
One tylko czekają na taką kochająca osobę a dla Ciebie ,to będzie pocieszenie i terapia po stracie ukochanej kotki.
Pomożecie sobie nawzajem.
To na pewno będą inne koty ;będa miały inne przyzwyczajenia i zachowania .Rozumiem ,że nie moga konkurowac z kotką ,która była tyle czasu przy Tobie.
Ale z biegiem czasu zajmą miejsce w Twoim serduchu ,zobaczysz:).
Iza ,Misiowa ,zrobiłyście bardzo dobrze ,kończac cierpienia waszych kotów.
Eutanazja to jest w pewnym momencie najpiękniejszy dar ,który możemy im ofiarować.
Ja sama wiem,że podejmę podobna decyzję,bo mój kot niczym sobie nie zasłużył ,by go męczyc niepotrzebnie.
My wczoraj bylismy w lecznicy.
Kiedy nas wet zobaczył na poczekalni ,to od razu widac było ,że jest lekko zdenerwowany-czy jest poprawa ,czy nie ma?(facet jest mocno zwiazany z naszym kociastym ,w końcu walczy o niego juz dlugo).
A my z moim facetem byliśmy chyba przemarznięci mocno ,bo takie mieliśmy miny skwaszone i wet od razu pomyślał o najgorszym.
Ale ,jak weszliśmy i się uśmiechnęłam ,to powiedział ,że mu kamień spadł z serca,bo juz wiedział ,że jest dobrze

.
I rzeczywiście ,Bilbo znacznie mniej reaguje na ugniatanie kręgosłupa.tzn przeczulica jest w tym miejscu ale kociasty nie płacze już ,jak to było dwa tygodnie temu,kiedy go tam dotykano.
I...wet zdecydował ,że jeszcze nie czas na następny steryd wiec obyło się wczoraj bez"kujaczka"

Zawsze wiedziałam ,że wola życia naszego kota jest wielka ale ,że aż taka to nie przypuszczałam.
Zadziwia mnie każdego dnia,bo zdecydowanie daje znac ,że to jeszcze nie pora.
Dwa tygodnie temu stan był znacznie cieższy .
myślałam ,że zostały nam dni razem .
Teraz myślę ,że zostały tygodnie lub miesiące.
Każdy dzień będzie się liczył.