Anika z kotami:) Nowe tymczasy: Golem i Wąsik

Maniunia zaczęła w nocy ganiać Filipka po pokoju (do tej pory tylko na niego syczała jak się zbliżył). Tym razem to on warczy, a ona nie. Bo ona raczej przyjaźnie go gania, tylko on tego nie wie...

Czasem też bawią się "w łapki" (tzn. Filipek przy tym warczy, Maniusia nie

), leżą oba na przeciw siebie i się "pacają" :wink:

Blizna na Maniusi już ładnie wygląda (tylko jeden supełek chyba został do wyjęcia, idę dzisiaj na powtórkę :roll:

), różowe zeszło, nic się tam nie paprze.

Maniunia dzisiejsza:

Prawda, że ładna?

Ładna.
Po Mamusi :mrgreen:

To oczywiste :mrgreen:

A ja w końcu przekonałam szczury (tzn. dwie beżowe dziewczynki, rexiczkę nie, bo ona nienawidzi kotów) do Filipka (i na odwrót)

Dziś się odważyłam je wypuścić przy nim i... siedzą mi wszystkie razem na kolanach, albo się nawzajem obserwują z biurka/podłogi/transportera. Filipek też słusznie założył (uff, w końcu!) że jak szczur biegnie w jego kierunku, to należy w te pędy uciekać

co czym prędzej czyni :mrgreen:

tylko on je traktuje jak koty :roll:

czyli paca je łapką po głowie i zachęca do zabawy, po kociemu oczywiście :roll:

się dziwię, że któraś szczurka mu jeszcze nie oddała zębami :roll:

(oczywiście cały czas patrzę co się dzieje)

a złośliwej Miśki (ta, co nie lubi kotów) to chyba długo nie puszczę w obecności jakiegokolwiek kota, bo mi jeszcze któregoś zagryzie

ma niestety straszny charakter... ona się nie boi, ona po prostu nie znosi kotów :roll:

A Antymon chyba przestał się już bać szczurów :mrgreen:

Robi postępy! Dziś nie zwiał, jak Marcelinkę puściłam mu pod nogi na fotelu

Maniunia też robi postępy, bo nie chciała szczurów zjeść

Frotka chyba się boi, bo podeszła, ale nie na tyle blisko, żeby mieć bezpośredni kontakt ze szczurem.
Sara - nie wiem, ale chyba szczura by nie zjadła.

dla niewtajemniczonych:
http://forum.szczury.biz/viewtopic.php?p=592218#592218
tu są przedstawione moje szczury :wink:

obserwacji ciąg dalszy:
wiecie jak wygląda zabawa dwóch kociaków? No to Filipek właśnie tak przez dłuższy czas bawił się z Myszaczkiem. Z punktu widzenia szczura: Filipek dla niego to drugi szczur :roll:

Zachowuje się dokładnie tak, jak gdyby był iskany przez drugiego szczura oraz ten (szczur-kot) dominował nad nim (jak kot go łapką lekko przygniótł, szczur się nie ruszył, ale nie z jakąś paniką w oczach, tak normalnie, jakby dominujący szczur chciał go trochę po futrze pogmerać). Dziwne to. Ale i strasznie ciekawe

Marcelinka (szczur) ma alergię :roll:

w końcu jej wypływ z oczu oraz kichanie przeszło, jak ręką odjął - kilka godzin po podaniu leków przeciwalergicznych.
Przynajmniej w końcu wiadomo co jej jest (było już podejrzenie jakiegoś trudno leczącego się przeziębienia). Nie wiadomo jeszcze co powoduje alergię.

Byle to nie był Filipek (bo akurat jedno z drugim* się w czasie nakłada :twisted:

).

*wystąpienie objawów z wzięciem kota do domu

Maniusia w porządku. Filipek mruczy.

*anika* pisze:dla niewtajemniczonych:
http://forum.szczury.biz/viewtopic.php?p=592218#592218
tu są przedstawione moje szczury

linka złego podałaś, bo pokazuje stronę logowania

a no to możliwe, że ten dział forum jest dostępny tylko dla zalogowanych

dobrze wiedzieć (no bo link odsyła dobrze)...

jutro coś na to poradzę

(czyli wkleję zdjęcia i opisy bezpośrednio tu)

teraz tylko skrótowe przedstawienie postaci

z pierwszego postu:

Pierwsza (Miśka/Lunka) to: dumbo rex himalayan, urodzona 6.02.2011r., a jest ze mną od 18.03.2011r.

Druga (Myszaczek/Mysia) to: standard standard beige self urodzona ok. 9.04.2011r. i jest ze mną od 7.05.2011r.

Trzecia (Marcelinka) to: standard standard beige self (chyba?) urodzona ok. 15.01.2011r. a jest ze mną od 6.07.2011r.

To polecam

:

(tu Myszaczek śpi sobie słodko w kuleczkę zwinięta, brzuchem do góry :mrgreen:

)

Jak widać, po datach wzięcia:
- pierwszy szczur jest przedmaturalny (coby mi się lepiej dotrwało do matury

)
- drugi między-maturalny (kupiona dzień po zakończeniu serii obowiązkowych pisemnych egzaminów - bo zobaczyłam w sklepie i nie mogłam wyjść bez niej :roll:

)
- trzeci pomaturalny

(a tak, po prostu :mrgreen:

- adoptowana od człowieka a bo sobie dziewczyna fretki sprawiła :roll:

a fretki chciały szczury zjeść, więc stwierdziła, że szczury odda..., odkarmiona od oseska sztucznie butelką, więc i odporność ma zjechaną kompletnie i jest wielkości 3-miesięcznego szczura)

Moja była czarna z białym brzuszkiem :1luvu:

ależ słodkość, śpiąca Marcelinka

jak ja żałuję, że nie miałam cyfrówki kiedy w domu były moje myszaki
uwielbiam takie pozy :mrgreen:

Są do adopcji jeszcze cztery kociaki - dwa takie jak Filipek (pingwinki), dwa całe czarne. Dwie kociczki, dwa kocurki (rozłożyły się po równo - czarny kocur, czarna kotka, pingwinkowy kocur i pingwinkowa kotka). Mają najwyżej 2,5 miesiąca (są znacząco mniejsze od Filipka). Sąsiadka (starsza, schorowana kobieta - 87 lat! z chorym sercem i czym tylko się da) wzięła z dworu (u mnie, z osiedla) wyrzuconą chwilę wcześniej kotkę (podobno nawet wie który sąsiad jej się pozbył :evil:

). Kotka była już w ciąży. Okociła się i tak powstały 4 zdrowe, odchowane kociaki.

Dziś kupiłam dla nich tabletki na odrobaczanie i podałam pierwszą porcję (im i ich matce - także przepięknej pingwince, która tam gdzie ma białe, to ma również dalmatynkowe ciapki, kropeczki, niedługo zrobię jej zdjęcia, to zobaczycie jaka jest orginalna). Matka ich ma góra 2 lata (ma wszystkie zęby, w bardzo dobrym stanie, jeszcze nawet bez osadu). Miała już wcześniej przynajmniej jeden miot (podobno d*pek wyrzucił ją razem z jej córeczką starszą, ale nie wiem co się z nią stało).

Trzeba im wszystkim (matka kociaków może dłużej poczekać, bo jest spokojna) znaleźć jak najszybciej dom, zanim tą kobietę wykończą (dosłownie niestety

).

Kociaki biegają wszędzie, z prędkością światła, gryzą wszystko, latają po firankach, zrzucają rzeczy z półek. Ogólnie rzecz biorąc nie są zbyt grzeczne :twisted:

A Antymon sobie zrobił w nocy coś z okiem (tym, które ma "mgłą" zakryte), bo trzecia powieka mu na pół oka wylazła :roll:

Pewnie mu Sara oddała łapą... :roll:

Tja. A moja Jadwiśka ma lewe od dwóch dni opuchnięte i zaczerwienione i jakieś przezroczyste cuś z niego leci

... Najprawdopodobniej któryś z kotów wreszcie wpieprzył jej za awantury urządzane co i rusz w stadzie (wściekłe wrzaski, warczenie, łapoczyny, gonitwy itp.) :twisted:

Temu akurat ani ani się nie dziwię (ja na ich miejscu oddawałabym jej za każdym razem, może w końcu zrozumiałaby, że reszta nie życzy sobie takich burd :twisted:

), ale w efekcie problem znowu mam ja...

Czym można bez ryzyka potraktować takie zepsute oko bez wizyty u weta...?

Braunolem

Ale ja mam (dość świeży, po Sarze), a Ty pewnie nie :roll:

Anika z kotami:) Nowe tymczasy: Golem i Wąsik

Kto przegląda forum