Właśnie wróciłam od Łukucia. Moje podejrzenia się sprawdziły, oba kociaki od dr Dominiki chore.
Mała Frania, którą dostałam w poniedziałek, ma grzybka i mały kk. Guzik, który jest u mnie już parę dni, ma mykoplazmę (swoją drogą, właśnie się dowiedziałam, że coś takiego jest). Guzik dostaje Doxycyclinę, Frania została zaszczepiona.
Leczenie obu ca 2-3 tygodnie, do tego czasu żadnego kota przyjąć nie mogę.
Mycoplazma: kociak zrobił się apatyczny, stracił apetyt, miał kaszel - to ja zauważyłam. U weta okazało się, że kot ma podwyższoną temperaturę; Guzik miał 39,1 (ale przy tej chorobie może być znacznie wyższa, ponad 40 nawet). I ma bardzo białe śluzówki. Zakaźna choroba, szczególnie dla kociaków, podobno. Ale wyleczalna, to dobra wiadomość.
Edit: zapomniałam: kociakowi strasznie śmierdzi z pyszczka, to też charakterystyczny objaw. Nie podśmierduje, tylko strasznie jedzie. A ponieważ Guzik się sam myje, to całe futerko mu śmierdzi
