Poznań - tajemniczy paraliż kota - potrzebna rada, kasa, dom

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro paź 12, 2011 13:24 Poznań - tajemniczy paraliż kota - potrzebna rada, kasa, dom

Witajcie,

W miejscowości Dopiewo pod Poznaniem, na stacji benzynowej żyją bezdomne koty. Są dokarmiane, ale się rozmnażają. Udało mi się z kumpelą na klatkę łapkę złapać już dwie kotki i wysterylizować dzięki uprzejmości Kociego Pazura.

W poniedziałek rano odebrałyśmy telefon od pracownika stacji, że jeden z młodych kotów został chyba potrącony przez samochód, bo leży przy ulicy, ale żyje. Pojechałam po niego i pognaliśmy do weta Filipińskiego na Wichrowe Wzgórze. Co się okazało ...

kocurek (około 7 m-cy) nie ma czucia w łapach, ani przednich, ani tylnich, rusza tylko głową i czasem ogonem. Jednak na zdjęciu nie ma żadnego pęknięcia kręgosłupa, wszystkie kosteczki całe, żadnego śladu potrącenia ! pęcherz cały, kiciuś siusia pod siebie, troszeczkę je, kupy wczoraj jeszcze nie zrobił, nie wiem jak dziś bo jeszcze nie pytałam. Niestety, nie do końca wiemy co się stało. Wet nadmienił o syndromie uchylonego okna, ale nie ma pewności. Nie wiemy czy rdzeń jest przerwany bo na zdjęciach tego nie widać. Kot w ten poniedziałek dostał serię zastrzyków, między innymi sterydów, i bolesny-domięsniowy zastrzyk poczuł, zabolało go. Potem spędził dzień u mnie, leżal w kartonie, nie zmienił pozycji ani razu. Głaskany - mruczy w niebogłosy.
Wieczorem postanowiłysmy zobaczyć czy coś czuje, czy leki działają i zaczęłysmy go szczypać w nogi, poczuł bardzo mocne szczypinięcie między opuszkami.
Temperatura nóżek się zmienia, raz się wychładzają, raz są cieplejsze.
Następny dzień wet podał znów zastrzyki i kazał obserwować.
Koleżanka wzięła go do siebie, bo potrafi podawać zastrzyki, dzięki czemu nie będziemy musiały jeździć codziennie na drugi koniec Poznania na zastzryki. U niej, zaczyna się trochę czołgac, ale wygląda to tak, jakby ruszał plecami, jak wąż.

Generalnie sytuacja jest beznadziejna, bo kilka osób, w tym sam wet, przębąkują o uśpieniu kota,
jeśli do piatku nie będzie żadnych zmian.
Ten kocio jednak bardzo chce życ, mruczy i mruczy.

Oczywiscie nie mamy kasy na finansowanie leczenia, wet zawiesił płatności, a Fundacja Animalia udostępniła konto do zbiórki.

Gdyby ktoś mógł pomoc radą, opinią lub groszem, to chętnie przyjmiemy każdą pomoc.

A oto bohater tej historii, sparaliżowany kocio z wielką wolą życia !

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us
Obrazek

Uploaded with ImageShack.us
Obrazek

Uploaded with ImageShack.us
Obrazek

Uploaded with ImageShack.us
Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

konto gdyby ktoś mógł nas wesprzeć finansowo:

Konto bankowe:
Fundacja dla Zwierząt Animalia
Nordea Bank Polska S.A. Oddział POB Poznań I
53 1440 1286 0000 0000 0453 3704

dopisek: dla kota Ala

Konto do wpłat zagranicznych:
Fundacja dla Zwierząt Animalia
SWIFT: NDEAPLP2
IBAN: PL53 1440 1286 0000 0000 0453 3704

NIP: 782-234-41-37
REGON: 300219462
KRS: 0000248335
Ostatnio edytowano Śro paź 12, 2011 20:30 przez Westi, łącznie edytowano 2 razy

Westi

 
Posty: 1594
Od: Pon sty 16, 2006 23:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro paź 12, 2011 16:11 Re: tajemniczy paraliż kota - potrzebna rada i kasa

Piękny jest.
Może napisz do Słonko_Łódź - ona ma jakieś doświadczenia z podobnymi urazami.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro paź 12, 2011 16:20 Re: tajemniczy paraliż kota - potrzebna rada i kasa

Na usypianie zawsze jest czas...
Do piątku to ten kot na pewno nie zacznie chodzić.
Lufcik po zawiśnięciu w oknie również miał problemy z chodzeniem:

Obrazek

Po sześciu tygodniach leczenia - w tym ośmiu zabiegach akupunktury porusza się* tak (to są króciutkie filmiki, trzeba kliknąć na obrazek):

Obrazek

Obrazek

My, oprócz konwencjonalnego leczenia (cocarboxylaza, nivalin) stosowaliśmy również preparaty homeopatyczne (hypericum, discus compositum) oraz wspomnianą akupunkturę i różne ćwiczenia.
viewtopic.php?f=1&t=117057&start=1110

Edit: *Lufcik tak się poruszał w lecie.
Teraz śmiga jakby nic się nie stało. Po drzewach też.
Ostatnio edytowano Śro paź 12, 2011 17:40 przez pixie65, łącznie edytowano 1 raz
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Śro paź 12, 2011 16:39 Re: tajemniczy paraliż kota - potrzebna rada i kasa

Jakis czas temu trafiła do nas kotka w podobnym stanie-nie ruszała ani przednimi, ani tylnymi łapkami, nie chodziła, nie czołgała się nawet przez pierwsze 4 dni. Jak się okazało-kotka była mocno uderzona w łebek. Kości całe, kręgosłup cały, a czucie w łapkach odzyskała(zaczęła próbować je kontrolować) po jakichś dwóch tygodniach. Więc może u Waszego kocurka to nie koniecznie uraz kręgosłupa?
A do piątku, to co najwyżej kotek zdąży się przyzwyczaić do obecnej sytuacji. Na pewno nie będzie to dobry moment na usypianie. Kiciuś powinien dostać szansę, przecież nie męczy się-nie czuje łap, nie boli go :roll:
Obrazek http://www.facebook.com/TOP.INNI?ref=pb
milczenie jest srebrem, a mruczenie - złotem...

Szenila

 
Posty: 1850
Od: Pt gru 03, 2010 18:24
Lokalizacja: Chrzanów

Post » Śro paź 12, 2011 16:44 Re: tajemniczy paraliż kota - potrzebna rada i kasa

W sumie nie bardzo rozumiem konieczności jakiegoś kosztownego leczenia.
Szczególnie gdy alternatywą jest eutanazja.
Mechaniczne urazy potrzebują czasu i spokoju do wygojenia.
Do piątku nie wydarzy się cud - możecie decyzję podjąć już dziś.
To nie uczciwe powalać mu teraz cierpieć, aby w piątek uśpić, nie dając czasu na wyzdrowienie.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro paź 12, 2011 17:38 Re: tajemniczy paraliż kota - potrzebna rada i kasa

PcimOlki pisze:W sumie nie bardzo rozumiem konieczności jakiegoś kosztownego leczenia.(...)

Leki, które stosuje się przy tego typu urazach są kosztowne.
Dyskusyjna jest kwestia czy one faktycznie pomagają (bardzo dokładnie studiowałam skład i działanie tych preparatów) czy rzeczywiście wystarczy tylko czas i ćwiczenia (te są absolutnie niezbędne bo bardzo szybko dochodzi do zaników mięśni, mogą tworzyć się odleżyny itd.)
My poszłyśmy na całość i leczenie Lufcika było kosztowne również z powodu zastosowania homeopatyków, które są pierońsko drogie.
Trudno powiedzieć co pomogło najbardziej, próbowałyśmy wszystkiego bo taki "odruch" się włącza - leczyć.
Być może Lufcik powróciłby do zdrowia bez leków ale wolałyśmy tego nie testować.
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Śro paź 12, 2011 18:10 Re: tajemniczy paraliż kota - potrzebna rada i kasa

pixie65 pisze:
PcimOlki pisze:W sumie nie bardzo rozumiem konieczności jakiegoś kosztownego leczenia.(...)

Leki, które stosuje się przy tego typu urazach są kosztowne.
Dyskusyjna jest kwestia czy one faktycznie pomagają (bardzo dokładnie studiowałam skład i działanie tych preparatów) czy rzeczywiście wystarczy tylko czas i ćwiczenia (te są absolutnie niezbędne bo bardzo szybko dochodzi do zaników mięśni, mogą tworzyć się odleżyny itd.)
My poszłyśmy na całość i leczenie Lufcika było kosztowne również z powodu zastosowania homeopatyków, które są pierońsko drogie.
Trudno powiedzieć co pomogło najbardziej, próbowałyśmy wszystkiego bo taki "odruch" się włącza - leczyć.
Być może Lufcik powróciłby do zdrowia bez leków ale wolałyśmy tego nie testować.

Rozumiem, ale tu nie ma mowy o homeopatii.
Kocurek dostaje jakieś zastrzyki, lecz nie wiadomo czy na tyle niezbędne, aby ich brak był wskazaniem do eutanazji.
Nie wiem na ile istnieje możliwość rehabilitowania i utrzymania go w miejscu gdzie jest teraz, ale w poście nic nie napisano, że nie może tam przebywać, ani też, że nie ma możliwości opiekowania się nim. Moze wystarczy dać mu trochę czasu. Trochę więcej niż dwa dni.

Dlatego poniższa sekwencja jest dla mnie niezrozumiała.
....Generalnie sytuacja jest beznadziejna, bo kilka osób, w tym sam wet, przębąkują o uśpieniu kota,
jeśli do piatku nie będzie żadnych zmian.
Ten kocio jednak bardzo chce życ, mruczy i mruczy.

Oczywiscie nie mamy kasy na finansowanie leczenia, ....
Jest niezrozumiała z 2 przyczyn:
- Jakiego leczenia.
- Dlaczego do piątku.
- Jakich kilka osób.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro paź 12, 2011 20:04 Re: tajemniczy paraliż kota - potrzebna rada i kasa

Gdyby chodziło o uszkodzenie rdzenia - to biorąc pod uwagę zasięg zmian - czyli porażenie także przednich łap, to kocurek powinien już nie żyć - bo porażeniu z dużym prawdopodobieństwem powinny ulec także mięśnie oddechowe.
A kocurek z oddychaniem nie ma żadnych problemów z tego co piszesz, tak samo z połykaniem.

Ma zachowane choćby częściowe czucie, czuje ból, jest w stanie ruszać ogonem, grzbietem, na tyle żeby się przemieszczać.

Skąd taka okrutna decyzja eutanazji za kilka dni?
Przecież ten kocurek kilka dni temu musiał być zdrowym, silnym kotem, wygląda ślicznie a z poważnymi problemami nie dożyłby w takim stanie takiego wieku.
Prawdopodobnie wydarzyło się coś nagłego.
I to nie doszczętnie okaleczającego, jest zachowane czucie i pewna władza nad ciałem - zrozumiałam że powoli odzyskiwana?
Bo wcześniej kocurek się nie poruszał wcale.

On - dokładnie - potrzebuje czasu przede wszystkim.
Potrzebuje też troski, by to obecne unieruchomienie go nie było okaleczające - musi być przekładany, musi mieć choćby prowizoryczną rehabilitację kończyn (każdy człowiek może to robić - masaże nóg, poruszanie nimi w stawach, delikatne przyszczypywanie) - żeby zapobiec zanikom mięśni, zesztywnieniom stawów, dostarczać bodźców. Trzeba kota brać na ręce i ustawiać tak jakby stał własnymi siłami - żeby zaczął próbować takiego stania, żeby organizm tego nie zapominał.
Musi być chroniony przed odleżynami i odparzeniami.
Trzeba bardzo uważać na zaparcia, upewnić się że jego jelita pracują, że pokarm nie zalega.
Bo jelita też mogły ulec porażeniu, unieruchomienie dodatkowo działa na nie spowalniająco a pozycja nie zachęca kota do oddawania kału, o ile czuje tą potrzebę i jest w stanie ją świadomie kontrolować.
Trzeba pilnować oddawania moczu, nie pozwalać na przepełnianie się pęcherza.

I czas, czas, czas.
O ile chcecie o kocurka powalczyć.
Bo uważam że ma duże szanse wyzdrowieć - ale musi mieć ku temu warunki.
Na cudowne i nagłe ozdrowienie trudno liczyć - dlatego jeśli nie macie do tego serca/możliwości/czegoś innego to faktycznie, lepiej od razu go uśpić niż kazać być sparaliżowanym i uśpić go po jakimś czasie, bo nie zdrowieje dość szybko.

Blue

 
Posty: 23943
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Śro paź 12, 2011 20:16 Re: tajemniczy paraliż kota - potrzebna rada i kasa

Już tłumaczę.

Kasy oczywiście nie mamy, bo my (ja i Agnieszka, koleżanka z którą sterylizowałyśmy te stacyjne kotki, a teraz zajęłyśmy się małym) jesteśmy totalnie spłukane, fundacja w której ja pomagam nie ma kasy i odmówiła przyjęcia kolejnego zwierzaka, a Animalia zgodziła się tylko na udostępnienie konta do zbiórek. Mnie nie stać w tej chwili na nic, w takiej jestem sytuacji życiowej, że lecze jeszcze jednego bezdomnego kota na Naramowickiej za ciężkie pieniądze, a koleżanka Agnieszka ma w domu dwa charty, nowofunlanda, kundelka, dobermana na tymczasie i dwa koty (chyba żadnego zwierza nie pominełam) też ma dość swoich wydatków.
Także nie bardzo mamy za co leczyć tego kota, a zapowiada się drogo.

O piątku wspomniał wet i na wtedy wyznaczyl wizyte aby sprawdzic postep.

Ja również uważam, że na uśpienie będzie jeszcze czas i trzeba walczyć, bo tak jak ktoś tu słusznie napisał, skoro nie ma czucia, to go chyba nie boli więc nie cierpi fizycznie (no może psychicznie, gdy słyszy szczekanie psów na około i nie może się ruszyć :( ).
No i ten głośny mruk przy glaskaniu.

Marzę o tym, żeby kocio zrobił takie postępy jak Lufcik, chodzi tylko o to, zeby byl samodzielny, bo wegetacja na dłuższą metę, podmywanie itd to fatalna jakośc życia. Weterynarz i kilka innych osób z którymi konsultowałam sprawę uważają, że taka wegetacja nie ma sensu. Ja nie wiem co myśleć.

Poproszę Agę, żeby weszła na wątek i wypisała nazwy leków.

Westi

 
Posty: 1594
Od: Pon sty 16, 2006 23:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro paź 12, 2011 20:26 Re: Poznań - tajemniczy paraliż kota - potrzebna rada i kasa

Dodałam w tytule wątku Poznań bo jesteśmy pod Poznaniem, może ktoś z okolic wejdzie.

Jeszcze raz powtarzam, ja nie chcę go usypiać ! Mnie się serce kraja !
Ale nie mogę wziąć kolejnego kota do mieszkania (mój tymczas się zasiedział) i Aga też nie może.
Na trochę, na podleczenie owszem, ale z rehabilitacją i opieką, przekładaniem, masowaniem itd będzie ciężko. Wręcz bym się bała, że zaniedbam, że pogorszę. Nie mam wiedzy i doświadcznia, oraz czasu i miejsca.
Dlatego też założyłam wątek tu, może ktoś pomoże w jakiś sposób oprócz krytykowania nie mojego stwierdzenia o sugerowanej eutanazji. Może nawet wziął by go na płatny tymczas (nie mam tej kasy póki co, ale może dałoby się uzbierać deklaracje, kombinuje na gorąco). Nie wiem już.
Dlatego szukam pomocy. Dla niego, nie dla siebie.

Westi

 
Posty: 1594
Od: Pon sty 16, 2006 23:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro paź 12, 2011 21:15 Re: Poznań - tajemniczy paraliż kota - potrzebna rada, kasa, dom

Zaznaczam sobie.
Obrazek
Obrazek Czesio 6.04.2015 [*]

Mulesia

Avatar użytkownika
 
Posty: 6440
Od: Czw cze 03, 2010 9:04
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Śro paź 12, 2011 21:17 Re: Poznań - tajemniczy paraliż kota - potrzebna rada, kasa, dom

Witam, dzięki Aga za watek wszystko się zgadza tylko są u mnie 4 koty i 5 psów jeden tymczasowy
no i nasz Al :) z paraliżem
po pierwsze gdybyśmy chciały go uśpić to już by był uśpiony w poniedziałek. Piątek to kolejna wizyta u weta i tym samym ocena czy leczenie cokolwiek daje. Watek zakładamy nie po to aby oświadczyć o uśpieniu. Szukamy pomocy u osób, które maja większe doświadczenie w tego typu przypadkach, a także po to aby szukać funduszy na to leczenie. Bez kasy raczej się to nie uda, jak same piszecie jest to kosztowne :(

Oris

 
Posty: 61
Od: Pt paź 19, 2007 18:52
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro paź 12, 2011 21:36 Re: Poznań - tajemniczy paraliż kota - potrzebna rada, kasa, dom

Koszt podstawowych leków (na miesiąc z kawałkiem ) to około 120 zł za cocarboksylazę i jakieś 160 zł za nivalin.
Sterydy są tanie i daje się je tylko na początku.
Homeopatyków nie liczę bo nie wszyscy są przekonani o ich właściwościach terapeutycznych.
Cztery tygodnie to czas potrzebny aby można było mówić, że jest widoczna poprawa.
A! I jeszcze - to może być jeden z tych przypadków, kiedy wskazane jest podawanie kotu aspiryny. Wet powinien wiedzieć dlaczego i w jakiej dawce.
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Śro paź 12, 2011 21:42 Re: Poznań - tajemniczy paraliż kota - potrzebna rada, kasa, dom

Zaznaczę sobie. Jeśli kocio będzie leczony, to coś dorzucę.
Obrazek

Agulas74

Avatar użytkownika
 
Posty: 4566
Od: Pt maja 11, 2007 12:30
Lokalizacja: Tychy

Post » Śro paź 12, 2011 21:46 Re: Poznań - tajemniczy paraliż kota - potrzebna rada, kasa, dom

on jest cały czas leczony, dziś kolejne zastrzyki.
Aga ani ja nie miałyśmy nigdy do czynienia z takim ciężkim przypadkiem

Oris

 
Posty: 61
Od: Pt paź 19, 2007 18:52
Lokalizacja: Poznań

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 188 gości