Prawdopodobnie zagubiła się, została znaleziona w obróżce, którą dziwnie przełożyła sobie pod paszką. Miała brzydką ranę.
Z ranką szybko się uporaliśmy, kotka troszkę chorowała, ale teraz jest już całkowicie zdrowa.
Niestety pomimo ogłoszeń Klementynka nie może znaleźć domu...
Jest zdrowa, odrobaczona, dwukrotnie zaszczepiona, zaczipowana i wysterylizowana.
Ale nie jest ani ruda, ani szylkretowa, nie ma przedłużonej sierści. Nie jest też kociakiem. Ma 10 miesięcy.
I nikt jej nie chce...nie wiem dlaczego.
Nie chciałam jej zakładać wątku.
Bo w gąszczu tylu wątków wołających o pomoc pokrzywdzonym zwierzętom - zwykła kotka nie ma szans być zauważona...
ale istnieje cień nadzieji...że może ktoś jednak tu trafi i pokocha zwykłą, niepozorną koteczkę.
Klementyna potrzebuje swojego domu. Między innymi dlatego, że nie zgadza się z jednym z moich kotów. Odbywają się ataki i kotka jest nieszczęśliwa.
Nie zawsze tak było. Początkowo wszystkie trzy koty żyły w przyjaźni. Załamanie przyszło, gdy zgodziłam się przetrzymać kotka gdy koleżanki wyjeżdżały na wakacje. Nastąpiło poważne spięcie, a poźniej pomimo oddania kotka sytuacja się zaostrzyła. Najpierw to Klementyna była agresorem, teraz z kolei jest ofiarą...
Z drugim moim kotem Klementynka żyje w wielkiej komitywie.
Wstawiam trochę fotek Klemci. A nuż ktoś jednak da jej szansę...
tu jeszcze fotki ze schroniska:
tak oto prezentuje się Klementyna.
Czy ma szanse na dom......?