Byłam dzisiaj rano na Składowej i przy poczcie nakarmić koty (na PKP nakarmi Marta).
Na Składowej wyszły dwa maluchy, jeden kot z dość zaawansowaną grzybicą i ten Krówek, który jest dość oswojony.
Maluchy są dość dzikie, trzymają się z daleka, ale nie daje mi spokoju, jak przetrwają zimę.
Dobrze byłoby je teraz wyłapać, ale piwniczka zapełniona po brzegi...
We wtorek trafiła jeszcze tam kotka z Wildy, która została złapana przez sąsiadkę merki_85, bo miała jakieś problemy z chodzeniem - wyglądało jakby była po wypadku.
Kotka od soboty rano do wtorku była w lecznicy, miała badania i była na obserwacji.
Okazało się, że jednak nie ma żadnych obrażeń, a takie objawy były prawdopodobnie spowodowane zatruciem.
Kotka przy okazji została wysterylizowana, dlatego musi zostać przetrzymana kilka dni.
Całość kosztów pokryła sąsiadka merki.
Kotka pierwotnie miała trafić do DT jednej z fundacji, ale okazało się, że jednak nie ma takiej możliwości, więc Radek został wypuszczony z klatki i Kicia zajęła Jego miejsce.
Na szczęście w poniedziałek już Go odrobaczyłyśmy, wiec mamy nadzieję, że reszta nie zarazi się jakimiś pasożytami...
Radek bardzo się ucieszył z tej wolności
