Tyle się dzieje, że nie nadążam pisać....
Pięc tak - Iskierka czuje się dobrze, biega i rozrabia, jest cały czas na antybiotykach ale w niczym jej to nie przeszkadza. Przymierzamy się do powrotu do Wrocławia - jedzie w sobotę i tam będzie konsultowane drugie oczko. Doktor Sieczko będzie decydował czy robić drugą operację - ja będę naciskać bo widzę sens... Dodatkowo małą będzie prawdopodobnie czekała amputacja końćówki ogona - jej ogonek jest złamany w "Z" a dwa ostatnie kręgi są kompletnie niewładne. Nie chciałabym żeby wyszła z tego jakaś martwica. Ale to już weci zadecydują czy martwić się tym teraz czy np. przy okazji sterylki w przyszłości
Popiołek się rozchorował w weekend - miał 40,3 gorączki i oczywiście dopadła go ta zakichana kulawizna, która błąka się po naszym domu. Już jest lepiej, ale nadal kociak jest słabiutki. Także z wystawiania do adopcji an razie nici - musi dojść do siebie.
Dymek-dzikus nadal w klatce - boję sie go jeszcze wypuścić bo raz że mogę go ei złapać

a dwa że on ma tendencje do "mordowania" innych stworzeń - nie chcę żeby Iskierce naruszył szwy. Prawdopodobnie z klatki wyjdzie po weekendzie.
Na Plac Piastów jadę jutro - kolega był teraz przez tydzień chory i ie był w pracy więc kotów nie obserwował. Ale może "curl" przyjdzie jutro na śniadanie to spróbuję go złapać...
Dobra wiadomość jest taka, ze znalazła się osoba, która prawdopdobnie przyjmie naszego Baltazara-dziwaka. Bardzo fajna dziewczyna, ma już psa i kota, chce po prostu wziąć zwierzę które już "długo czeka" na domek.Nie przeszkadza jej że kociak jest płochliwy i się nie mizia. Więc być może już w sobotę Baltazar pojedzie. Pierwszy etap w nowym domu będzie związany z rozłożeniem klatki a potem zobaczymy jak to pójdzie...