No to na osłodę. Wczoraj Cymek pojechał na nowe włości. Dziś z rana zaliczył weta. Został odrobaczon i zważon ( 5 kg - a co se będzie żałował ). Wywołał ponoć zachwyty pań wet ( jeszcze takiego umaszczenia nie widziałam - phiiiii też mi nowina, ja też nie:-) ). I okolicy.......
Mam nowe zdjęcia. Ma paskudne oko.......ale ma dobrą opiekę;-)
I opisywany jest tak:
Cynamon juz po kropelkach do oczu.

Udało się go wyciągnąć spod łóżka i krople zapuścić

)
Zjadł wczoraj jeden raz (surowa wołowinka go skusiła), a juz dzisiaj zaliczył dwa posiłki - surowego kurczaka i mokrego felix'a. Jestem z niego dumna.
Jak tylko go wzięłam na ręce, to od razu wtulił sie pod moją pache i udawał, że go nie ma, ale nie wyrywał sie wcale... do czasu. Nagle hops i juz go nie było, wylądował pod łóżkiem. Tam mu stawiam jedzenie. Jak do tej pory nie skorzystał z kuwety, ale ma jeszcze czas do jutra, potem zacznę się martwic. To jego oko też, wg mnie, jest paskudne

Przesyłam Ci pare fotek Cymusia. W miare "rozwijania się akcji" będą następne

Przepięknie umaszczony kot, milusie w dotyku futerko - musi być z niego ..... kot domowy !
Od siebie dodam - sama go spsikałam anty pchlo, sama wpuściłam krople. Owszem przezył szok....pod każdym względem. Owszem boi się kosmicznie.......ale nie drapie, nie syczy.....
Powoli, powoli bardzo powoli........ale cierpliwie.