Grrrr ...
Kropka dziś przeszła samą siebie i stanęła obok

. Walczyła tak, że rozsypała granulki - tanie to nie jest

, więc usłyszała opinię o prowadzeniu się swej matki. Druga porcję próbowałam rozpuścić w wodzie z mizernym skutkiem, więc dostała trochę paciaji do paszczy

oraz maści na skórę. Maść pospiesznie zlizała

.
W zasadzie leczeniem jest już objęte całe stado plus personel, który dostał swędzenia psychosomatycznego

. W poniedziałek przejdę się do ludzkiego weta, tylko przemyślę, czy takiego od pierwszego kontaktu czy od razu do psychiatry.
Co pozytywne, to że na pingwinie zmiany chyba się goją - jeszcze trzeba wygoić na reszcie

i zdezynfekować chałupę i można mieć nadzieję na przerwę w zawodach.
Ponieważ w weekend mam szkolenie, właśnie starannie odsyfiłam chałupę - w związku z tym Johny "Pingwin" Brawo poszedł na kuwetę i rozkopał jej zawartość po całym przedpokoju. Teraz Łatka idzie po nim poprawić

.
Dla miłośników moich przypraw - dzisiaj nadawałam list zagraniczny i potrzebne były znaczki o większym nominale. Kto zgadnie, o co zapytała mnie Pani z okienka

, wygrywa porcję przyprawy do wybranego zastosowania.