Halo halo!
Lucynka jest już w nowym domku i pozdrawia wszystkich.
Dziś przywiozłam Lucysię, po drodze zaliczyliśmy wizytę u weta. Pani doktor kocinkę zbadała, zważyła, zmierzyła temperaturkę, uwolniła ją od armii pcheł, wyczyściła uszka, w których zamieszkał świerzbik. Zaopatrzyła nas w środki na odrobaczenie, kropelki do uszu i do przemywania oczek. Wygląd oczek troszkę niepokojący i maleńki wysięk z noska, mamy kicię obserwować pod kątek kk. Kolejna wizyta 3 październik (chyba że jednak katarek to natychmiast).
Lucysia była bardzo grzeczna i dzielnie zniosła wszystkie zabiegi. W nagrodę dostała od pani doktor śliczną białą myszkę do zabawy i życzenia samych szczęśliwych dni w nowym domku
W domu transporter z koteczką został umieszczony w pokoju, z którego wcześniej wyeksmitowaliśmy wszystkich kocich i psich rezydentów. Kicia trochę pospała. Drzwi od transporterka uchyliłam. Po przebudzeniu Lucynka bez żadnej tremy wyszła, pozwiedzała pokoik, opróżniła miseczkę z jedzeniem i zrobiła siu do kuwetki.
A potem zaczęła z zapałem testować wszystkie zabaweczki i hulankom nie było końca.
Rezydentów widziała na razie tylko przez szklane drzwi, nawarczała na nich niczym stara kocica i tyle
W kontaktach z człowiekiem jest niesamowita. Delikatna, przytulaśna, skora do zabawy, ładuje się na kolanka, uwielbia pieszczoty. jest na wskroś przesłodka.
Myślę że jak na pierwszy dzień i to obfitujący w tyle wrażeń to kicia sprawuje się super.
Ula, dziękuję ci za to cudeńko i ściskam mocno.