Nie no, jakiś tam żal był. Przepraszała Thajeczkę i mnie. Ale myślę, że odjechała z ulgą.
Najbardziej mnie boli to, że ktoś Pani nagadał, jacyś ludzie, którzy byli, oglądali,nie wiem, znajomi może, że po co drugi kot, że po co kłopot i nie wiem co jeszcze nagadali. Widocznie Thaja się jednak nie spodobała

, nie wiem może do rasowego kota nie pasowała i do całokształtu (co dla mnie nie miało do tej pory żadnego znaczenia, ale być może dla niektórych jednak ma).
Przepraszam, ale jestem rozżalona. Teraz to do mnie dopiero dociera.
Z tego, co domek opisywał nawet nie było jakichś szczególnych trudów - koty jedynie prychały na siebie i przeganiały się.
Większego zdziwienia i rozczarowania nie przeżyłam od lat.
NIC nie wskazywało wczesniej na taki obrót sprawy. Nic nie wyczułam, że może być coś nie tak. A przynajmniej, ze może być aż tak. PO PROSTU BEZMYŚLNIE.
Brak mi słów.
Więcej pisać o tym nie będę. Nie chcę awantury, zwł. ze względu na dziewczyny, nam już jest wystarczająco przykro.
Bardzo dziekuję za wsparcie. Thai nie dziej się krzywda.