Bianka-bo królowa jest tylko jedna! :)

Witamy z Bianeczką, wiem, że Kasia ma kłopot z maluchami, trzymam kciuki za domki :ok:

u nas nudno, bo dobrze

trzymamy wagę 7,7 ale mamy zadanie żeby jeszcze schudnąć, co oczywiście nie jet łatwe :oops:

Staramy się, jak możemy :ryk:

ale wiadomo, jak jest. Buziaki dla wszystkich :1luvu:

Dzięki Oleńko za kciuki!
Buziaczki dla słodkiej Królewny Snieżki! :1luvu:

Acha, kochana kalair, ja jestem zupełnie nieforumowa i dopiero teraz przeczytałam wiadomość od Ciebie z 04.08.11. Jesteś kochana za tę propozycję ale ja nie radzę sobie z łatwiejszymi sprawami a co dopiero z banerkiem :mrgreen:

ale za propozycję naprawdę serdecznie dziękuję, chcę powiedzieć, że bardzo doceniam :1luvu:

Ja będę co jakiś czas zamieszczać widomośco o Bianusi, żeby Kasia się nie martwiła ale rozumiem, że Wy pomagacie następnym biedakom i trzymam kcuki :ok:

Kasiu, ponieważ się odezwałaś, to bezpośrednio do Ciebie: dziękuję :1luvu:

Olu, bardzo się cieszę, że u Was wszystko dobrze

Wszystkiego dobrego i buziaczki dla Ciebie, Bianeczki no i dla Ciebie Kasieńko oczywiście :1luvu:

dwie szczesliwe siodemki :mrgreen:

Ale po ksiezniczce nie widac tej wagi, przynajmniej na fotkach. Wazne, ze probujecie ja nieco odchudzic, coz z tego, ze nie wychodzi, ale probujecie dalej :ok:

to mi sie podoba :ok:

Witamy, Bianeczka chce się pochwalić swoimi osiągnięciami

Schudła i to na oko całkiem sporo :!:

Jest mięciutka ale już wyraźnie zarysowują się kocie kształty :ok:

Przyzwyczaiła się do mniejszych porcji ale przede wszystkim dużo więcej się rusza, po prostu znalazłyśmy takie zabawy, które jej się podobają (na przykład bieganie za rzuconym kawałkiem mięska :ryk:

). Bawi się po posiłkach, na głodniaka nie ma mowy :ryk:

Przyzwyczaiła się do nowego domku, ma swoje ulubione miejsca do różnych spraw, śpi w nocy w innym pokoju, w dzień w innym, ma jeszcze inne miejsce na swoim legowisku przy drzwiach balkonowych, gdzie najchętniej się wylizuje, otwiera sobie szafę i czasami odpoczywa od ludzi w ukryciu :1luvu:

Jak wczoraj wracałyśmy ze spacerku, na naszym piętrze już w windzie zaczęła się rwać do domu, po wyjściu z windy prosto do drzwi i zanim zdążyłam otworzyć już kilkakrotnie sama niecierpliwie usiłowała je sforsować :ryk: