FIP u kotów i hodowcy

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie paź 02, 2011 12:17 FIP u kotów i hodowcy

Witam,

Jestem tu nowa, zawsze marzyłam o kotku i w kwietniu tego roku dostałam piękną bengalkę od męża. Byłam nią zachwycona i pamiętając mojego pierwszego kotka - dachowca Filemona żyjącego 11 lat, cieszyłam się na nowego członka rodziny. Kotka była cudowna - aportowała, siadała na kolanach, łasiła się, pięknie bawiła się z naszą 6-letnią córką, towarzyszyła mi w każdych czynnościach. Pamiętając o zaleceniach hodowcy - dbaliśmy o odporość kotki w pierwszych miesiącach, konsultując się również u weta. Kot - po różnych badaniach - został oceniony jako zdrowy. O Fipie i koronawirsuach u rasowych kotów wiedziałam niewiele, a szkoda - BO NIGDY NIE ZDECYDOWAŁABYM SIĘ NA RASOWEGO KOTA, BO WIEDZIAŁABYM, ŻE SĄ SŁABO PRZYSTOSOWANE DO ŻYCIA W NORMALNYCH WARUNKACH. Normalne warunki to wg mnie czysty dom (bez pedantyzmu) a w nim ludzie przeziębiający się przynajmniej od czasu do czasu.

Nasza ukochana Princeska ze zdrowego radosnego kotka - wciągu ostatnich dwu tygodni - zmieniła się w ciężko cierpiące stworzenie. Zaczęło się od tego, że przestała mieć ochotę na zabawę, zaczęła sikać koło kuwety, żaliła się nam przejmująco, siadała mi na kolanach i głęboko patrzyła mi w oczy, ciągle jeszcze potrebowała pieszczot. Pierwsza wizyta u weta - pewnie ma ruję. Ja - może zrobimy badania krwi,wet - po co męczyć "zdrowego" kociaka. A kicia była już nieswoja, chowała się na długie godziny, ignorowała zachętę do zabaw, nie chciała być w ogóle brana na ręce. ONA JUż CIERPIAŁA...

Reszta - jak przyśpieszony film.
Kotek nie chce jeść, wet - badanie brzuszka - coś jest, jakaś 'twarda tkanka", może zwierzę coś połknęło ?. Kotek zostaje u weta na obserwację - ja proszę - zróbcie wszystkie możliwe badania. Wieczorem odbieram Princeskę - leci mi przez ręce ... Dowiaduję się - zrobili RTG bez kontrastu i z kontrastem oraz USG i dalej nie wiadomo czy to nie masy kałowe lub kulka z sierści, dali więc środek przeczysczający.
Kotka osłabiona, bardzo szybko miała już zewnętrzna objawy FIPa suchego - zażółcenie pępka, uszu, dziąseł - a badania krwi fatalne. Opinia weta postawiona po obserwacji leczonych większości rasowych kotów i paru dachowców - LEPIEJ UŚPIĆ, NIE MĘCZYĆ MALUSZKA.

W domu rozpacz, jakby ktoś wyrwał mi kawałek serca, ból wszystkich domowników, ale rąbek nadzieji: a może to żółtaczka, a kotek zjadł np.: zabawkę ? Decyzja - operacja i noc czekania w nadzieji. Rano - Princeska juz odeszła przez Tęczowy Most, juz nie cierpi. Wet nakręcił film, aby udokumentować jakie zmiany miała kicia i jak bardzo cierpiała.... Zabraliśmy ciałko do spalenia...

A chcieliśmy w przyszłości kotkę pokryć i pytaliśmy się hodowcy - kogo mogłaby polecić. Wtedy też wyszło - ze kotki pochodzą z kazirodczych związków

Zaczęłam czytać o Fipie, że to choroba beznadziejna, szczepionka bardzo wątpliwa (na marginesie - szczepionka na białaczkę może uaktywnić FIpa), wirus zjadliwy "przypisany do jednego właściciela", jakie objawy może powadować - masakra....

Czy kot zachoruje - zależy to od jego odporości. O.K.- logiczne.
To co zebrałam w necie wśród opinii wetów, właścicieli kotów, wyników badań amerykańskich:

O ww. chorobie bardzo dużo wiedzą hodowcy (oczywiście żaden z nich sięz nią nie zetknął...(sic!), powiększający swoje stado ze związków kazirodczych, aby utrzymać " czyste geny", bo większa forsa i lepiej wyglądający rodowód. A z ludzkiej historii choćby królewskich rodów - geny powinny się odnawiać - bo rzadziej dochodzi wtedy do zwyrodnień i mutacji. Hodowcy często więdzą, że ich sprzedawany "towar" może pożyć góra rok, dwa lata.

Moje pytanie: GDZIE JEST PRAWO I ZWYKŁE LUDZKIE SUMIENIE ? GDZIE NASZE CZŁOWIECZEŃSTWO ???

Gdy poinformowałam hodowcę o śmierci naszej kici, powiedziała:" bardzo mi przykro, jako rekompensatę mogę Pani taniej sprzedać piękną bengalkę, włąsnie na sie urodziły dwie, są śliczne, ladniejsze od Princeski, przeslę Pani zdjęcia". Mogłam zapytać - czy zagarantuje mi w umowie, że kocię nie pochodzi z kazirodczego związku. Ciekawe co by mi odpowiedziała..

To tyle mojego żalu. :cry:

Pytanie - kto z czystym sumieniem i pewnością może mi polecić hodowlę - gdzie kotki bengalskie nie pochodzą z kazirodczych związków i hodowca może podac taki zapis w umowie.

Princessa

 
Posty: 15
Od: Nie paź 02, 2011 10:49

Post » Nie paź 02, 2011 13:13 Re: FIP u kotów i hodowcy

Bardzo mi przykro. Co do jak to nazywasz kazirodczych związków, to wszystkie informacje są w rodowodzie. Jeśli nie chcesz kota z inbredu, bo tak to się fachowo nazywa, wybierasz kocię o rodowodzie, gdzie przodkowie się nie powtarzają.
pozdrawiam, Agnieszka&Pati

Yoga Kropka Żabcia Gery

yogusia

 
Posty: 2153
Od: Pt mar 20, 2009 15:55
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie paź 02, 2011 13:31 Re: FIP u kotów i hodowcy

Bardzo mi przykro z powodu Twojej straty, swojego pierwszego kota rasowego też straciłam z powodu FIP. Ale wiedz, że to nie jest tak, że rasowe chorują a dachowce nie, tyle, że rasowe odchodzą otoczone miłością, a dachowce zwyczajnie "zdychają" (celowo używam tego określenia) z dala od swojego domostwa (o ile w ogóle je mają) i nikogo to zwykle nie obchodzi. Wtedy mówi się po prostu: "a, nie chciał jeść, zachorował i zdechł", często nikt nawet nie pokusi się o wizytę u weterynarza a co dopiero próbę leczenia (choć FIP jest nadal nieuleczalny)
Ta choroba jest jak loteria, przytrafia się zarówno kocim biedom, jak i wychuchanym rasowcom, bez względu na linię czy stopień zinbredowania. Odporność zawsze warto wzmacniać, no i oszczędzać kotom stresu, ale to nie daje gwarancji, że FIP ominie któreś z naszych futer, niestety :(

merkuria

 
Posty: 131
Od: Wto kwi 19, 2005 21:36
Lokalizacja: Bełchatów

Post » Nie paź 02, 2011 13:37 Re: FIP u kotów i hodowcy

Jakoś tak powyższy post wydał mi się smutny. Sama mam rasowca i dachowca, nigdy nie traktowałam tych kotów inaczej. Nie ma znaczenia czy kot jest rasowy czy nie, tak samo się go kocha i o niego dba. No chyba, że pisałaś o kotach bezdomnych.
pozdrawiam, Agnieszka&Pati

Yoga Kropka Żabcia Gery

yogusia

 
Posty: 2153
Od: Pt mar 20, 2009 15:55
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie paź 02, 2011 13:44 Re: FIP u kotów i hodowcy

FIP to choroba która może się przydarzyć każdemu kotu.nie wynika ona z błędu hodowcy!ani z 'kazirodczych związków'[inbredu]!
nie wynika też z tego że rasowe mają mniejszą odporność niż koty dachowe-nie demonizuj rasowych.
FIP jest obecny z kotem zawsze,kiedy i czy w ogóle się uaktywni-sprawa psychiki kota.
mogliście zrobić coś,co wywołało u kota stres i spadek odporności-co?nie wiem.przesunięcie kanapy,kłótnie,przyjęcie w domu.
koty mają delikatną psychikę...
ObrazekObrazekObrazek

Koszmaria

Avatar użytkownika
 
Posty: 6233
Od: Pon lut 04, 2008 1:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie paź 02, 2011 13:46 Re: FIP u kotów i hodowcy

Ale czy to był na pewno FIP?
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

Post » Nie paź 02, 2011 13:57 Re: FIP u kotów i hodowcy

Wet sfilmował przebieg operacji i będę miała badanie histopatologiczne oraz wyniki badań ten film, więc mówie to jako laik ( bo grupa weterynarzy jest pewna) - sądzę że tak

Princessa

 
Posty: 15
Od: Nie paź 02, 2011 10:49

Post » Nie paź 02, 2011 13:59 Re: FIP u kotów i hodowcy

Princessa pisze:Wet sfilmował przebieg operacji i będę miała badanie histopatologiczne oraz wyniki badań ten film, więc mówie to jako laik ( bo grupa weterynarzy jest pewna) - sądzę że tak

jako laik się dość autorytarnie wypowiadasz o inbredzie u tak młodej rasy jaką są bengale.
ObrazekObrazekObrazek

Koszmaria

Avatar użytkownika
 
Posty: 6233
Od: Pon lut 04, 2008 1:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie paź 02, 2011 14:06 Re: FIP u kotów i hodowcy

Nie znam się na objawach choroby - ale dostaję informacje od weta który opiekował sie moim kotem, od moich znajomych mających rasowych pupili, dostaję informacje o najnowszych badaniach, o ludzkich manipulacjach przy genach słyszeliśmy nieraz, ze mają przyczynę w chorobach ludzi i zwierząt. O.K. - rozumiem - nauka (czy raczej chęć zarobienia większej kasy w ty przypadku) musi iśc do przodu, ale JA MAM PRAWO O TYM WIEDZIEC, A KIEDY HODOWCA MNIE ZWODZI (A WIELU JEST TAKICH) I PRZECIĄGA SPRAWĘ WYDANIA RODOWODU, TO PRZEGINA PAŁĘ !!!

Princessa

 
Posty: 15
Od: Nie paź 02, 2011 10:49

Post » Nie paź 02, 2011 14:08 Re: FIP u kotów i hodowcy

Z jednej strony współczuję straty, z drugiej jestem przerażony. Co to znaczy chcieliśmy pokryć, ot tak sobie nie będąc hodowcą i nie mając bladego pojęcia o hodowli kotów, co więcej nie mając nawet pojęcia o rasie :strach:
Obrazek

Satyr77

 
Posty: 7920
Od: Pt lip 31, 2009 12:06
Lokalizacja: Óć

Post » Nie paź 02, 2011 14:14 Re: FIP u kotów i hodowcy

No cóż, każdy wybiera hodowlę jaka mu odpowiada. Nigdy nie kupiłabym kota od kogoś kto nie okazuje i nie wydaje z kotem rodowodu, ale o tym decyduje nabywca, a ten ma wolny wybór hodowli.

Tak jak wszyscy piszą. FIP nie jest związany z inbredem, każdy kot rasowy i nie może na niego zachorować. Straszna choroba i współczuję, że Cię spotkała taka tragedia, ale nie do końca rozumiem Twoje pretensje do hodowców.
pozdrawiam, Agnieszka&Pati

Yoga Kropka Żabcia Gery

yogusia

 
Posty: 2153
Od: Pt mar 20, 2009 15:55
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie paź 02, 2011 14:17 Re: FIP u kotów i hodowcy

yogusia niektórzy hodowcy nie wydają oryginału rodowodu do czasu kastracji, może tu była taka sama sytuacja
Obrazek

Satyr77

 
Posty: 7920
Od: Pt lip 31, 2009 12:06
Lokalizacja: Óć

Post » Nie paź 02, 2011 14:18 Re: FIP u kotów i hodowcy

Satyr77 pisze:yogusia niektórzy hodowcy nie wydają oryginału rodowodu do czasu kastracji, może tu była taka sama sytuacja


no chyba, że tak, ale chyba obejrzeć można go wcześniej?

EDIT: w tym przypadku chyba tak nie było, bo kotka miała być rozmnażana
pozdrawiam, Agnieszka&Pati

Yoga Kropka Żabcia Gery

yogusia

 
Posty: 2153
Od: Pt mar 20, 2009 15:55
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie paź 02, 2011 14:21 Re: FIP u kotów i hodowcy

No i co to da - może mieć wszystkie znamiona rasy i mieć wpisaną genetycznie osłabiona odporność.
Tego żaden hodowca nie napisze.

Princessa

 
Posty: 15
Od: Nie paź 02, 2011 10:49

Post » Nie paź 02, 2011 14:27 Re: FIP u kotów i hodowcy

Princessa pisze:O ww. chorobie bardzo dużo wiedzą hodowcy (oczywiście żaden z nich sięz nią nie zetknął...(sic!), powiększający swoje stado ze związków kazirodczych, aby utrzymać " czyste geny", bo większa forsa i lepiej wyglądający rodowód.


Hodowca to ten który jest zarejestrowany jako hodowca, organizacje mają regulaminy zakazujące chowu wsobnego. To co piszesz dotyczy rozmnażaczy. Się chce taniej to tak wychodzi. Oczywiści rodowodu nie brałaś i nie widziałaś :evil:

Princessa pisze:A z ludzkiej historii choćby królewskich rodów - geny powinny się odnawiać - bo rzadziej dochodzi wtedy do zwyrodnień i mutacji. Hodowcy często więdzą, że ich sprzedawany "towar" może pożyć góra rok, dwa lata.

Towar????

OMG

HODOWCY sprzedają koty, towar sprzedaje pseudo. Na hodowcę możesz złożyć skargę do organizacji w której jest, na pseudo do siebie tylko.

Jeśli nie masz rodowodu kotki to kupiłaś kotkę w typie bengala czyli nierasową. Rasowy = rodowodowy, mimo zapewnień "hodowcy" że rodowód będzie "kiedyśtam".
I rodowód chowu wsobnego nie wygląda lepiej, trudno mi uwierzyć że ktoś chciałby się takim chwalić 8O

Poker71

 
Posty: 5149
Od: Nie lip 01, 2007 15:03
Lokalizacja: Pomorze

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 85 gości