Karmicielce powiedziano że nie wydadzą jej kota z powrotem do piwnicy i w ogóle żeby go najlepiej zostawiła na w schronisku gdyż czuj się tam świetnie, hasa po wybiegu i na bank znajdą mu świetny domek...
Kobita ogłupiała gdyż:
a-kot jest kompletnym dzikiem-mieszkał w owej piwnicy 4 lata-wykastrowany, karmiony, zadbany i nigdy nie wykazywał najmniejszej chęci zaprzyjaźniania się z człowiekiem
b-jeszcze w piątek ciągnął za sobą cały tył więc hasło że radosny hasa z kolegami lekko ją zaniepokoiło
Leczenie w razie czego opłacę
AnielkaG pisze:czy taka karmicielka nie moze go odebrac mowiac, ze jest jego "opiekunem?"
tak
tylko że będzie problem z leczeniem, bo w calej Warszawie już nie ma talonów, chyba że ma złamaną miednicę i kwalifikuje się do eutanazji
tak z ciekawości : jaka lecznica wysłała chorego kota na Paluch?