Powiedziałabym, że bardzo źle

Zaliczyłam najcięższe egzaminy, na których większość odpada. Oblałam 3 najłatwiejsze egzaminy. No może jeden nie był taki łatwy ale w porównaniu do innych to nie był jakiś straszny. Jak ja to zrobiłam- nie wiem. Kurczę, na prawdę się uczyłam, nie pamiętam kiedy się ostatni raz wyspałam bo siedziałam nad notatkami. Rozmawiałam z wykładowcami, wszyscy powiedzieli, że jeśli mi przedłużą sesję to pozwolą mi jeszcze raz pisać/odpowiadać. Problem w tym, że pani dziekan powiedziała, że nikomu sesji nie przedłuży. Nie wiem czy ona chciała nas tylko wystraszyć, czy jak..
Boję się jeszcze, że jak mam 3 rzeczy nie zaliczone to mi tej sesji nie przedłuży, bo za dużo tego mam

Kurczę, ja się nigdy dobrze nie uczyłam, no nie wchodzi mi wiedza, ale coś mnie trafia, jak siedzę całe dnie i noce i się uczę i wszystko oblewam.
Najlepsze jest to, że mój chłopak poszedł ze mną na te studia, żebym sama nie była. W sumie poszedł dla świętego spokoju bo mu trułam i mu w ogóle nie zależy i był pewien, że wyleci na pierwszej sesji. Teraz on już może spać spokojnie, jest na 2gim roku, co prawda musi jedną rzecz jeszcze zaliczyć ale raczej nie będzie z tym problemu. A się dużo mniej uczy, olewa i zalicza. A ja chyba jestem tak głupia, że siedzę nad książkami i nie zaliczam. No po prostu czuję się strasznie
Przepraszam, że tu tak narzekam, ale po prostu no nie mogę
