Wczoraj zapakowałam Kocurra do transporterka i zawiozłam do wetka celem zaszczepienia i ogólnego badania. Kot zdrowy jak przysłowiowy koń, a u wetka spisywał się wspaniale, za co został wymiziany przez prawie połowę kliniki

.
Dodatkowo odrobaczony , odpchlony i nawet pazurki przycięte
W akcie desperacji żeby po szczepieniu nie załapał jakiegoś świństwa zabrałam go do domu.
Na przywitanie został porządnie obwarczany i wysyczany żeby wiedział kto rządzi, potem nieśmiało wyszedł z kuwety(mieszkanie mam prawie bezdrzwiowe więc nie było gdzie izolować. W nocy zwiedzał mieszkanie, a nawet przez chwilę leżał kopytkami i brzucholem wywalonym koło mnie.
Nie znaczy to że może zostać
NIESTETY.
