dzięki za radę... pomyślę o tej budce, widziałam akcję AFN na FB. Byłoby trochę problemu z miejscem, bo nasz budynek jest "służbowy" i w dodatku przy samiutkich torach, a gdzieś dalej to zdemolują - dookoła stoją slumsy pełne patologicznych rodzin; wszystko w okolicy jest systematycznie niszczone; nawet widziałam jak butelki zbierali, zeby je ROZBIĆ na drodze pod wiaduktem, żeby kierowcy koła przebijali. Ja jak głupia leciałam auta zatrzymywać i z kierowcami to zamiataliśmy...
To właśnie z tych domów przychodzą koty, tam są ich "właściciele"

Koty - jak i ludzie w tych domach: biedne, głodne, brudne i chore... Tyle, że jeszcze nie złośliwe.
Miziak po deszczu przyszedł suchy, czyli pewnie ma jakąś komórkę czy strych, gdzie się chowa. Na pewno bez wiedzy chłopców z okolicy, bo pewnie by go wykurzyli...
Przypuszczam, że w okolicy kocą się kotki, bo nikt nie ma nad tym kontroli; małe kociaki są głaskane - bo małe to fajne - a później przeganiane, bo po co komu tyle kotów - i żyją półdziko, głodując i tęskniąc do ludzi...