Stara Szafa i Mała Sowa; Loki i Caillou IV gaudeamus igitur

Jedno mnie tylko zastanawia
taka noga z matmy byłam, a z chemii same piątki

Próbowałam greki na studiach ale bez przymusu szybko mi sie odechciało.
Piekny profil :1luvu:

U nas takich chyba nie było a szkoda.

ojej, ja tez na humanie byłam.
wychowawczyni matematyczka, z kotra mata byla taka se.. całe mnóstwo polskiego i historii. koniec końców mature zdawałam z .....biologii

AYO pisze:Próbowałam greki na studiach ale bez przymusu szybko mi sie odechciało.
Piekny profil
U nas takich chyba nie było a szkoda.

profil kompletnie nieprzydatny do niczego
teraz się to zmieniło, mają mniej greki, za to uczą się włoskiego

Greka, to była absolutna pomyłka
łacina - wspaniała - ale prawdopodobnie dlatego, że mieliśmy wspaniałą profesorkę - wykładowczynię UJ.
Oboje z mężem byli cudowni - jak o nich myślę, to sie cała rozjaśniam w środku
(ja, na co dzień bardzo ponura kobieta)

czuję się odmieńcem :crying:

maturę z matematyki zdawałam z wyboru z pełną świadomością, chodziłam do klasy mat-fiz (w 4 klasie ogólniaka miałam 8h matmy tygodniowo

), myślałam o studiach matematycznych, ale wybrałam fizykę teoretyczną (a potem informatykę

), gdzie miałam łącznie tylko kilkanaście semestrów różnych matematycznych przedmiotów (4 semestry analizy, 2 algebry, logika i teoria mnogości, metody statystyczne, statystyka, metody matematyczne fizyki, i parę innych)
a w czasach szkolnych wygrałam międzynarodowy konkurs matematyczny.... :oops:

Szaaaacuuun charm!

Powaga.
Mnie szalenie imponuje, jak ktoś jest biegły i zainteresowany matematyczno - sciśle

Ja grekę bardzo lubiłam

Chyba nawet bardziej, niż łacinę. W ogóle znajomość języków klasycznych przydaje mi się do nauki języków obcych współczesnych - co drugie słowo choćby z angielskiego to kalka z łaciny

Doładnie tak. Gramatyka wszystkich jezyków zachodnich z czasami zaprzeszłymi na przykład.

Jak poszłam do liceum, to języki obce pomagały mi w uczeniu się łaciny (miałam 5 razy w tyg angielski - w szkole i poza szkołą)
a do greki nic nie mam, tylko w I kl. uczył nas szalony naukowiec - wspaniały człowiek - też wykładowca UJ - ale zadał tempo mordercze i raczej nie byl ekspertem od uczenia dzieci (zaraz po podstawówce bylismy przestraszonymi dzieciakami, a nie studentami piszącymi pracę magisterską), a od II kl przyszła miła, ale kompletnie bezpłciowa osoba, mimo, ze młoda, to juz przysypana kurzem wieków (może to zreszta był popiół z Wezuwiusza) i wtedy to juz nastapiła katastrofa
Ale do dziś pamiętam odmianę czasownika pajdeuo (wychowuję) - która była na pierwszej stronie podręcznika do greki :mrgreen:

U Was to wszystko ma chociaż jakiś sens i się ze sobą łączy

ja zawsze byłam dobra niewiadomo z czego. Polski super, historia męczarnia. Matma-radziłam sobie ale nie lubiłam. Fizyka-lubiłam ale w pewnym momencie przestałam rozumieć. Chemia-kompletne zero. Biologia-uwielbiam do dziś. Geografia-fajna ale nudna

itd. No i jak tu się określić po którejś ze stron? :lol:

do tego poszłam do technikum hotelarskiego bo marzyły mi się podróże i takie tam

nikt mi nie powiedział że w ten sposób marzenie się nie spełni :roll:

pod koniec technikum mnie oświeciło i poszłam na psychologię :mrgreen:

na maturze zdawałam biologię, której w szkole miałam rok na bardzo podstawowym poziomie

własciwie, nie tak ważne jak się zaczyna, ale gdzie sie w końcu ląduje

Albo może - najważniejsze, żeby nawet siedząc i przybijając pieczątki nie zrezygnowac z marzeń i karmienia mózgu?
Chociaż najfajniej byłoby nie musieć siedzieć
Kiedyś uwielbiałam chodzić, chociaż podobno mało kto widział mnie chodzącą, bo zawsze gdzieś albo biegłam, albo przynajmniej podbiegałam
a teraz sama się czuję jak martwy język

eh

pozytywka pisze:Szaaaacuuun charm!

Powaga.
Mnie szalenie imponuje, jak ktoś jest biegły i zainteresowany matematyczno - sciśle

Bo się zacznę rumienić :oops:

Dla mnie przedmioty ścisłe były najłatwiejsze, a że jestem leń... :roll:

tego się chociaż uczyć nie trzeba było, w historii np pamięciówka mnie przerażała... z geografii czy biologii jakoś było, to chociaż ciekawsze, zwłaszcza że np geografa to mieliśmy rewelacyjnego, pasjonata, i w ogóle... ale pamięciówka... :strach:

ale w matematyce trzeba kojarzyć
ja rozumiem proste rzeczy, ale nie łączą mi się potem w logiczne ciągi
nie umiem wyprowadzić wzoru, nie umiem rozwizać zadania, jak jest do pokombinowania - kilka konkretnych działań i trzeba wymyślić, co najpierw, żeby uzyskac jakieś dane, które potem posłużą do dalszych przeksztalceń
brr
nawet nie umiem opisać tego, czego nie umiem :roll:

pozytywka pisze:z prawdziwym zdumieniem odkryłam, ze to nie ja zgarnęłam te 56 baniek
no co za pech, a tak się dobrze zapowiadało

Ani ja

Może i dobrze - zajęta wydawaniem, nie miałabym czasu na miau :mrgreen:

I nadal mam przyjaciół- oni też nie wygrali :ryk:

To ja wyskoczę jak Filip z konopii i powiem, że kiedy poznałam charm osobiście, miałam w pamięci kim jest z wykształcenia ale obraz za nic mi nie współgrał z wiedzą. Myślałam, że taki ścisły mózg obleczony jest w ciało wielkiei niepiękne a tymczasem.......

Stara Szafa i Mała Sowa; Loki i Caillou IV gaudeamus igitur

Kto przegląda forum