Że `wszystko ok` to bym nie powiedziała. `Jakoś` to w miarę adekwatne określenie.
Olu, dziękuję za bazarek.
Nic tak nie budzi człowieka, jak zrobiona na śniadanie wytrawna bułeczka [czyli taka dosolona, z ziołami] posmarowana... miodem.
Poza tym - przeziębiłam się. Dziwna ta pogoda - koniec września i ponad 20st.
Wczoraj średnio przytomna potuptałam sobie do Doc, coby raport zdać i ustalić plan działań różnych.
W poniedziałek jesteśmy umówieni z Mbati i Torque.
Mbati wygląda kwitnąco. Nic mu na pozór nie dolega. Ale po `przypadkowym` przebadaniu
sprezentowanej przez Mbati próbki moczu w wynikach badań wyszło białko, więc Mbati zostanie dokładnie przebadany. Pobierzemy mocz bezpośrednio z pęcherza, żeby można było zrobić posiew i pobierzemy krew na szczegółowe badania.
Torque... spróbujemy założyć sondę dożołądkową przez nos. Może coś...
A zatem -
jakoś...