Po 12-tej do domku pojechała Arlekinka z klatki przy szafie. Gilała troszkę, ale państwo się zobowiązali doleczyć.
Domek fajny - małżeństwo z dorastającą córką. Mieli przez 14 lat kota, który niedawno odszedł. Będą się zastanawiać nad towarzystwem dla dziewczynki - dziś nie chcieli się zdecydować na dwójkę.
Panowie, o których mówiłaś Inga - nie przyszli niestety.
Przyszedł za to młody chłopak - ledwo chyba pełnoletni z dziewczyna - po kociaka - nie dałam...
Wysłałam po transporter... Wrócili... Z niezamykanym, ażurowym koszyczkiem plastikowym na klocki czy pościel...

Kota nie dostali. I nie dałabym im kota chyba nawet wtedy, jakby przyszli nagle z wypasionym transporterem...
W klatce po Swance - to nowy czarny kocurek - wykastrowany i syczący - nr 62 - ale to domowy kotuś, głaskałam go dziś długo, brałam nawet na ręce, ale charakteru określić jeszcze nie można - jest zbyt wystraszony.
Dziś do schroniska trafił ok. 2 m-czny burasek - niemal już bez oczu
Milutki, mruczący, przekochany.
Na szczęście - państwo, którzy go znaleźli - wrócili po niego i zabrali - na razie do znajomych - później zamieszka z ich dorosłą córką i drugim kocurkiem. Podałam namiary do siebie, mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
Niestety - widzieć ten kotuś nigdy dużo nie będzie...
Oto to maleństwo
