shira3 pisze:solangelica pisze: A co do tajemnic... nie robmy z tego jeszcze wiekszej tajemnicy niz jest - sa czasami takie sytuacje szczegolnie w ukladach z weterynarzami (ale nie tylko) ze pewnych spraw na forum sie nie da opisac i wyjasnic. Najwazniejsze jest dobro kotow w tym momencie.
I uwazam ze Uns ma obowiazek tlumaczyc sie tylko osobom zainteresowanym bezposrednio -
Mam inne zdanie...forum publiczne, zbiórka publiczna a wyjaśnienia na PW? A czy np my myśląc o pomocy unsowi jesteśmy bezpośrednio zainteresowane, czy nie?
Mialam na mysli osoby ktore byly zainteresowane bezposrednio pomoca a nie tych ktorzy nic nie dali, nic nie pomogli a tylko z czystej ciekawosci i checi sensacji siedza na watku. O to mi chodzilo. Tylko ze tutaj jest trudna sytuacja bo nie mozna pewnych rzeczy uwiarygodnic a forumowe bagienko wrze jak najglosniej sie da. I nie da sie tak latwo oddzielic bagienkowych od reszty bo forum jest publiczne w koncu i zbiorka tez... Ale zadanie wyjasnien od osob ktore kompletnie ze sprawa nie mialy nic wspolnego w taki sposob jest moim zdaniem paskudne.
Agnieszko!! STO LAT
W kwestii naszej ufam jasdor, bo jesli ona mowi ze Uns jest wiarygodny a sytuacji nei da sie od razu wyjasnic publicznie to mysle ze trzeba spokojnie poczekac na ciag dalszy. Natomiast nie uwazam ze trzeba Unsowi slepo ufac, bo to jest zbiorka pieniedzy jak wspomnialas. Tylko wkurza mnie ta cala otoczka i wscibstwo forumowe. Bleh. Po prostu masakra.
Trinity ja sie nie przejmuje jesli o mnie chodzi ale to co sie dowiedzialam o sobie i TZcie to po prostu miazga
Za to wszystko nie omieszkam podziekowac tesciowej jak ja spotkam. Bo to jej tperfidne dzialania i rzadzenie sie sprzed kilku lat spowodowaly mnostwo zamieszania plus glupie plotki.
Dzis jest ten dzien gdy zatesknilam za Krakowem, serio serio...
. Wcześniej mieszkałam w mieście, gdzie ludzie na klatce mówili sobie ze szczerym uśmiechem"dzień dobry", świetnie się znali (10 rodzin) i naprawdę nasza klatka była ze sobą zżyta choć przekrój wiekowy był ogromny. Była w niej i pani mniej lubiana ale można to przeboleć, kiedy reszta jest do rany przyłóż. Plotki tam nigdy nie zaznałam ani nie usłyszałam przez prawie 8 lat mieszkania. Natomiast po przeprowadzce w mniejsze środowisko...to co tutaj na swój temat usłyszałam najpierw po miesiącu mieszkania, później po pół roku...ręce opadają! Ludzi nie znam totalnie! Nikogo do domu nie zapraszam stąd pewnie te ploty -nie mam zresztą potrzeby bo moje grono dotychczasowych znajomych jest wystarczająco duże. Może z widzenia z ulicy znam 5 rodzin i ze 3 z reszty miejscowości ale to przechodzi ludzki pojęcie...Jedną z plotek jest m.in. taka, według której moja starsza córka nie jest moja córka tylko męża z pierwszego związku ...no powiedzcie, czy ręce nie opadają. Trochę mnie to śmieszy ale nie będę dementować choć celuje to w moje dzieci, niech się baby pasą na tych plotkach. Mam to gdzieś. Już nie wspomnę o tym ile to razy nie byłam w ciąży i ile to razy nie ustępowano mi miejsca w kolejce (choć do brzuchatych nie należę) - i tu wiem, kto ową plotę rozsiał - dziecko sąsiadki przy którym powiedziałam na dworze mężowi, ze się obżarłam i mam brzuch jak w ciąży na co mąż że faktycznie...Dziecię zapewne mamie powtórzyło-miało 6 lat i gumowe ucho a mamusia pleciuga podała dalej ... Ta sama mamusia napisała na nas z troską do skarbówki 
Aga 100 lat 
Czesio 6.04.2015 [*]
