ponieważ Pani nie jest przyzwyczajona do nocnego trybu życia zwierząt - Rudzik hałasuje w kuwecie w nocy i budzi (Pani nie ma drzwi w mieszkaniu), załatwia się często a przy zabawie łapie pazurkami i ząbkami za rękę.
Poza tym boi się odgłosu samochodów i innych (centrum Wa-wy) i zdaniem Pani jest z tego powodu jest bardzo zestresowany.
Najważniejsze to jednak to, że jest ciężki i trudno przenośny w transporterze, a Pani od wiosny do końca lata jeździ na działkę (Rudy miał też być tam zabierany).
Największym problemem jest teraz dla mnie odbiór. Ja do wawy regularnie już nie jeżdżę (najbliższy wyjazd mam 17 listopada), a na tej trasie trudno znaleźć transport. na razie napisałam do jednej osoby, zobaczymy co odpowie.
Jestem trochę podłamana. 6 dorosłych kotów do adopcji to nie lada problem, nie mówiąc o kosztach. Rudemu dodatkowo trzeba zrobić test na Fiv i Felv ew. na pnn, bo ma luźny stolec, a nie jest zarobaczony. Będę musiała też zaszczepić.
Podobnie ze Skwarką spod Almy w Sopocie - nie podoba mi się, więc też myślę o testach, no i szczepienia.
Jak wróci, Rudzik będzie u moich rodziców z Matyldą na strychu nadal. Matylda nie znosi towarzystwa reszty zwierząt i potwornie się stresuje jak jest jakiś dodatkowy kot. Bardzo schudła jak Rudzik z nią mieszkał.
Rodzice nie mają już cierpliwości, tym bardziej, że trafił do nich 10 letni pies wujka (ze względu na jego bardzo długi pobyt w szpitalu). Pies sika, szczeka jak czuje koty etc
Nadal mamy 3 z DM (Rysia, Antka i Czarną), a w łazience siedzi Skwarka.
Większości z naszych kotów ta sytuacja nie przeszkadza. Dla Rozalki z oczywistych względów, bo jest w drugim pokoju, problemem jest tylko to, że rzadziej biega po mieszkaniu. Zwykle zamykaliśmy naszą pozostałą czwórkę w kuchni na czas kiedy Rozalka biegała sobie po całym mieszkaniu. One się przyzwyczaiły i sobie "leżakowały", ale teraz nie ma mowy o zamknięciu naszych 4 z 3 tymczasami w kuchni.
Kicia Igor i Marysia nie mają nic przeciwko, ale Skrzypek jest potwornie zestresowany, prycha na wszystkich i zaczyna sikać. Jak Rycio, Czarna i Antek są wypuszczane na raz (teraz większość czasu spędzają w kuchni, a wypuszczamy je po kolei, pojedynczo), to Skrzypek zaczyna wszędzie sikać i nie daje się dotknąć, atakuje nie tylko ich ale i resztę naszych kotów, z którymi żyje bezkonfliktowo.
masakra

nie mówić już o ilości żwirku i jedzenia na taką ilość kotów.
Mimo, że Matyldę i Rudzika upchnęliśmy u rodziców bo u nas już nie było miejsca (jak się okazało po znalezieniu Skwarki znalazło się jeszcze jedno w łazience

, i skończyło się na kotach w każdym pomieszczeniu z naszych 4) to koty są z racji oczywistych na naszym utrzymaniu.
Kupujemy już teraz dwa razy w miesiącu Bosh 10 l i cat's best 40l, Rozalka musi mieć silikon (bo w innym wypadku cała sypialnia jest w żwirku). A Kici dodatkowo kupujemy saszetki Renal (codziennie dostaje jedną), ze względu na problemy z mocznikiem i jej brak apetytu. Udało nam się z nią dojść jakoś do kompromisu i do wieczora jest przyzwyczajona jeść suche weterynaryjne, a wieczorem saszetka. W innym wypadku nie je.
Oczywiście problem z podziałem jedzenia. Resztę kotów musimy odizolować od Kici za każdym razem kiedy je, bo rzucają się na jej karmę.
Trochę przesadziliśmy z ilością kotów, ale co zrobić. Gdyby nie te powroty: najpierw Matylda, teraz Rudzik byłoby raczej ok
sorki za długość posta
