Adoptowałam kociaka...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob wrz 03, 2011 19:49 Re: Adoptowałam kociaka...

Przy parwowirusie jak najbardziej podaje się wirostatyki. Oprócz surowic i całej baterii innych środków.
Leczone powikłania bakteryjne przy herpeswirusie nie wymagaja podawania dodatkowych immunostymulatorów, a kociątko nie wygląda na zaniedbane w tym temacie.

Wiesz, można na wszelki wypadek brac leki na nadciśnienie, ale ani to zdrowe, ani na dłuższa metę bezpieczne. Kocie wygląda dobrze i jest pod opieką weterynarza. Powikłanego kociego kataru nie widać, jedyne co mu dolegało, to robaki i pchły, już zwalczane. Po co więc szprycować kota tak naprawdę chemią, jeśli tego nie wymaga? Naprawdę, szkoda mu zaburzać układ odpornościowy, a immunostymulatory lepiej sobie zostawić na czas, kiedy naprawdę moga być potrzebne. Żeby zadziałały.

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Sob wrz 03, 2011 20:55 Re: Adoptowałam kociaka...

pierwsze słyszę, żeby na osłabienie robalami i pchłami dawać immunostymulatory :? według tego, to moja Ruda, z baaardzo niepewnego źródła [spod zardzewiałego passata] razem z Busią [z krośnieńskiej zasyfiałej do granic możliwości piwnicy] albo powinny dawno hasać za TM albo powinny być karzełkami albo non-stop chorować. Rudej w te wakacje strzeliły 3 lata, Buśka ma ok.2. dziwnym trafem żadna nigdy nawet antybiotyku na oczy nie widziała [nie licząc tych osłonowo po sterylkach].

no i pojawia się pytanie - co dawać, jak nie daj boże, pierdyknie coś mocnego? no właśnie... leki, jakie by nie były, to nie są, kurde, cukierki! a później jest tylko płacz i wyklinanie wetów, że nie pomogli. no niestety, ciężko pomóc, jak nadgorliwy właściciel wcześniej bez potrzeby wykorzystał możliwe metody leczenia.

novacianka

 
Posty: 467
Od: Pt lip 24, 2009 0:13
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob wrz 03, 2011 21:52 Re: Adoptowałam kociaka...

Co ja bym Ci radziła?
Tak jak mówi vet odczekać po odrobaczaniu, odpchleniu i wtedy zaszczepić. Ale też nie czekać zbyt długo, tzn ok. tydzień, 2 tygodnie.
Dawać karmę dla juniorów. Ja mojemu jak był taki mały dawałam też jajka gotowanego, ser biały, śmietanę (gdy nie chciał czegoś innego jeść), żeby uzupełnić jego dietę o białko, trochę mięsa drobno pokrojonego, sparzonego (np drobiowe serca, troszkę wątróbki). Obserwowałam uważnie jego zachowanie czy nie ma czegoś niepokojącego.
Pozatykałam ewentualne dziury do których taki mały maluszek mógł wejść. Na balkon wypuszczałam tylko i wyłącznie w szelkach i na smyczy (dobrze że masz szelki dla świnki - ja kupiłam szelki dla kota i okazały się za duże, musiałam robić dodatkowe dziurki :) )
I jeszcze raz obserwować. Każde niepokojące zachowanie zgłaszać na forum a potem do veta. Lub od razu do veta gdy z kotem jest niedobrze. (wtedy jeszcze nie znałam tego forum, więc po prostu dzwoniłam do veta żeby ustalić czy zachowanie kota wymaga wizyty u veta)
I osobiście radziłabym poczekać z adopcją ewentualnego towarzysza. Najpierw mały musi dojść do siebie (m.in. musi być zaszczepiony dwukrotnie)
Z innych rad, mniej ważnych. Mówiono mi żeby z takim maluchem nie bawić się za pomocą rąk. Bo wtedy traktuje je jako zdobycz i potem się będzie na nie rzucał. Lepiej nauczyć zabawy z zabawkami. Wystarczą np. kulka papieru zawinięta w sznurek (pod okiem właściciela), reklamówki, torebki (również pod okiem właściciela - lepiej nie zostawić takich zabawek na sam z kotem bo kot się może niechcący udusić, zadławić itp)
I na koniec - obserwować.
Obrazek
Posiadanie jednego kota prowadzi do posiadania następnego Ernest Hemingway
Wątek o moich futrzakach http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=119028

barracuda26

 
Posty: 176
Od: Nie paź 17, 2010 23:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie wrz 25, 2011 6:58 Re: Adoptowałam kociaka...

Mau jest u nas już miesiąc. Jest zdrowy i żywiołowy. Nie ma śladu po pchłach i robalach. Co dziwne kociak nie boi się wody i ostatnio wskoczył nam nawet do wanny podczas kąpieli i spokojnie dopłynął w inne miejsce. Ma dobre stosunki z psem - bawią się razem, a sunia traktuje go jak swoje szczenię. On daje się jej lizać i tym sposobem jest cały wyśliniony i mokry. Je kocią karmę dla juniorów, ale nie gardzi psią karmą. Teraz młody ma około 3 miesięcy, oczy zmieniają mu kolor z szarych na zielonkawo-żółte, a sierść wymienia się z puchu na połyskującą. Ma dużo energii i biega jak szalony po tych kilku metrach. Bawi się czym popadnie, najczęściej czai się na nogi osoby przechodzącej :)
Obrazek
Obrazek

zebra12

 
Posty: 101
Od: Nie lis 29, 2009 11:55

Post » Nie wrz 25, 2011 7:36 Re: Adoptowałam kociaka...

Satyr77 pisze:Wolę rozleniwić organizm dopalaczami niż potem szprycować doxycykliną.


Na tej samej zasadzie można kociakowi dawać na wejściu antybiotyk - na wszelki wypadek, żeby potem nie musieć dawać czegoś innego.

Immunostymulatory, szczególnie u kociaków, powinny być podawane tylko w sytuacji konieczności. Czyli zaistnienia już infekcji z którą kociak sobie nie radzi lub realnego zagrożenia czymś groźnym.
Podawanie takich leków niepotrzebnie to śrubowanie odporności bez potrzeby (co wcale nie jest zdrowe), potem leki odstawiasz a odporność spada poniżej normy.
U kociaków którym długo podaje się immunostymulatory może dojść do tego że bez nich układ odpornościowy będzie mizerny i słabo działający już zawsze.

zebra12 pisze:Ma dobre stosunki z psem - bawią się razem, a sunia traktuje go jak swoje szczenię.


Piękne zdjęcie :)

Blue

 
Posty: 23942
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: asoio, Google [Bot] i 83 gości