Dzika kocia mama urodziła całą czwórkę w zakładzie produkcyjnym. W magazynku gdzie nie ma ogrzewania. Póki co nie muszą się martwić o jedzenie bo ludzie o nie dbają i je dokarmiają ale wielkimi krokami zbliża się zima i co wtedy ? Mogą zamarznać w nieocieplonym budynku. Ale to nie jedyne zagrożenie które na nie czyha. Kociaki bawią się wśród dużych maszyn do obróbki metalu, chwila nieuwagi kociaka i człowieka obsługującego maszynę i może dojść do tragedii. Kocięta są ufne, nie boją się człowieka. Same wszystkich zaczepiają i proszą o zabawę. To są takie małe sreberka których wszędzie jest pełno. Szkoda żeby nie znalazły przytulnego domu.
A oto i one :

Największy i najodwazniejszy kocurek - Maniek. Puchata kulka podobna do maine coona. Już znalazł kochający dom u Kasi z Piastowa. Na pewno będzie mu tam dobrze. Tak jak i jego siostra Lucysia trafił do kogoś kto kocha koty.

Mniejsza od braciszka puchata kuleczka - Lucysia. Jest nieco nieśmiała ale jak już zacznie dokazywać to na całego. Kicia już znalazła domek u Marioli z Falenicy. Będzie miała tam dobrze bo Mariola ma wprawę w zajmowaniu się takimi szkrabami. Jednego ze swoich kotów wychowała od strzykawki. Czasami była też DT dla kociaków w nagłej potrzebie. Więc z pewnością jej będzie tam dobrze.

Trzecia z kolei pociecha to cudowna szylkretka Niusia - córeczka mamusi , są bez mała identyczne. Co prawda nie jest taka puszysta jak jej rodzeństwo ale również to sama słodycz - w tej chwili znajduje się w domu tymczasowym u Ali.

I czwarta najmniejsza kruszynka - Myszka. Najmniej ufna ale i ona jak się tylko jest spokojnym daje się wziąść na ręce i pogłaskać razem z Niusią jest w domu tymczasowym u Ali.
Myślę, że te szkraby naprawdę zasługują na prawdziwy dom.